Podsumowanie 2015


Chciałabym powiedzieć, że wiem, jak to się stało, że nagle żegnamy rok 2015, ale nie mam najmniejszego pojęcia. I co gorsza, czuję się najgorszym blogerem na świecie, jeżeli chodzi o jakiekolwiek podsumowania! Ale, pomyślałam, że nie będziemy bawić się w żadne suche liczby, a zamiast tego, powspominamy. Zaczniemy od 10 tekstów, które napisałam w tym roku i które doceniliście najbardziej. Później pogadam trochę o swoich typach, filmach i serialach. Ale żeby nie było, same pozytywne rzeczy. Nie piszę ani słowem o żadnych rozczarowaniach roku. Zamknijmy go dobrze. Pamiętając tylko te fajne momenty.

10 najlepszych tekstów 2015 roku

Poniżej znajdziecie 10 tekstów, które w tym roku napisałam i które najchętniej czytaliście.
Bardzo dobrze bawiłam się pisząc ten tekst i Wasze komentarze pokazały, że wy równie dobrze bawiliście się, go czytając. Muszę pomyśleć nad czymś podobnym w przyszłym roku. Tylko które uniwersum wybrać?
Suits ma swoje wzloty i upadki, ale o ile sezon 5 może nie zaczął się emocjonalnie, już finał środkowej części sezonu (obecnie trwa przerwa w nadawaniu - jak ja tego nie lubię) skończył się tak, jak powinien i nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć, co dalej z Mikiem.
Był taki czas, że po jaki serial, czy książkę nie sięgnęłam, pojawiało się w nim coś, co przywoływało w mojej głowie "co oni biorą, że są w stanie wymyślić coś TAKIEGO?". Odpowiedzi na to pytanie nie znalazłam, ale za to opisałam kilka stworów, które zapadły mi w pamięć. 
Niezbędnik jest cyklem, który wpadł do mojej głowy nieoczekiwanie, i który równie nieoczekiwanie polubiliście. Za nami pierwszy sezon w liczbie 13 wpisów, a obecnie mamy sezon 2. Niezbędnik zmieniał formę, od przyjemnego misz-maszu, po bardziej tematyczne wpisy. A z nich wszystkich to właśnie ten konkretny, poświęcony w całości Lokiemu, wyszukujecie najchętniej.
Prawdę powiedziawszy, znalazło by się więcej, ale pamiętam, że wtedy jakoś szczególnie uderzyły mnie te konkretne. Kto wie, może dziś wybrałabym zupełnie coś innego. 
Jest na blogu kilka tekstów, z których jestem szczególnie zadowolona (będę je wymieniać za chwilę), i ten zdecydowanie do nich należy. Próbowałam sobie przypomnieć, co takiego skłoniło mnie do napisania tego tekstu, ale za nic w świecie nie pamiętam. Ale Wasz odzew i długaśne komentarze (jak ja takie uwielbiam!) potwierdziły, że był tu potrzebny.
Tekst powstał pod wpływem rozmowy ze znajomym, chwila impulsu. Ale widzę po wynikach wyszukiwania, jak wiele osób wpisuje w Google frazę "jak znaleźć hobby". Niby nie skomplikowana sprawa, a masa z Was trafia tutaj z tego powodu. Mogę mieć tylko nadzieję, że te komuś pomógł odnaleźć pasję.
Na podium uplasował się tekst, w którym wylewam wiadro żalów, na niegdyś naprawdę dobry serial. Choć dochodzą mnie słuchy, że obecny sezon zyskał jednak na jakości, w porównaniu z poprzednimi, jak na razie trwam w separacji i nie ciągnie mnie, żeby wrócić oglądania. Pewnie kiedyś się przemogę, w jakiś zimny, długi wieczór, gdy wszystko bieżące będzie obejrzane. Na razie nie jest, a BBT złamało mi serce.
Gdy udaje się wreszcie stanąć trochę z boku, łatwo zauważyć, jak sprawnie można manipulować uczuciami odbiorców, pisząc coś jednoznacznie. Bardzo się cieszę, że właśnie ten tekst znalazł się na drugim miejscu najchętniej przez Was czytanych, bo w dzisiejszym świecie umiejętność wyboru, jest umiejętnością niesłychanie istotną.
Z jednej strony nie powinnam czuć zaskoczenia, że właśnie ten tekst znalazł się na miejscy najchętniej czytanych i wyszukiwanych. Kilka razy w tygodniu trafiacie do mnie, po zapytania "kim jest A". Co teraz, gdy już wiemy kim jest, niesłychanie mnie bawi. Bo widać, wiele osób uznało, że rozwiązanie zagadki jest tak nienormalnie, że musi być jakieś inne wytłumaczenie. Niestety, wszystko wskazuje na to, że nie ma. Ba! Ostatnio doszły do mnie słychy, że podobno planowane jest jeszcze kilka sezonów, tym razem z zupełnie innym zagrożeniem. Może z "B"? ;) Ciężko powiedzieć, czy będę oglądać. PLL należy do moich guilty pleasure, więc może się okazać, że jednak tak.

Teksty, z których jestem dumna

Czasem zdarza mi się napisać coś, z czego jestem potem szczególnie dumna. Przyznam, ze sama nie wiem, czy te teksty są wybitnie napisane, ale podejmują ważnej dla mnie tematyki. I może właśnie ta duma, że się tego podjęłam, decyduje o tym, jak wielkim sentymentem i bezczelnym zadowoleniem je darzę. Trzy z nich wylądowały w powyższym zestawieniu, dlatego nie będę ich już tutaj powtarzać.
Feminizm to równość płci, a nie nienawiść do mężczyzn - ostatnie dwa lata zmieniły dużo w postrzegani równości płci, ale jeszcze dużo pracy przed nami. Dlatego niesamowicie cieszę się, że odważyłam się podjąć ten temat - choć nie będę ukrywać, że nie była to łatwa decyzja. Cieszy mnie niesamowicie, że na naszym blogowym podwórku, temat ten jest podnoszony coraz częściej. I to nie tylko ten dotyczący feminizmu, ale również rasizmu w popkulturze itd. Cieszę się też, że są to mądre i wyważone głosy. Mam taką nadzieję, że kiedyś, nasze dzieci, albo nasze wnuki, będą się dziwić, że w ogóle musieliśmy na ten temat rozmawiać. I że były to tak zażarte rozmowy.
Samotność - Jeżeli czegoś nauczyłam się jako jedynaczka, to spędzania czasu sama ze sobą, ze swoimi myślami. I choć jest masa rzeczy, których sama nie robiłam (jak samotne wyjazdy gdzieś daleko), to koncepcja bycia samemu nie sprawia, że zamieram z przerażenia. Bo samotność może dopaść nas w najmniej oczekiwanym momencie. Puenty tekstu nie będę tu zostawiać,
Czy na twoich ubraniach też jest krew? - Temat o tyle trudny, że ciężko znaleźć jakieś porządne rozwiązanie na "już", a i jest bardzo uzależniony od zasobności naszego portfela. Niestety. Ale jego trudność, nie oznacza, że powinniśmy udawać, że nie istnieje.

Najlepsze filmy 2015

Żeby było jasne, są to filmy,które zapadły mi w pamięć i które widziałam w tym roku (a mogły być np. z poprzedniego). Z pewnością bylibyście w stanie podać filmy lepsze (i podawajcie, chętnie obejrzę coś dobrego).
Birdman - to że jest to dobry film, to zdecydowanie za mało. Dla mnie jest to arcydzieło, które ma masę przenośni, dokładnie wie, gdzie zmierza i co chce nam pokazać. Jest to film, który nie sposób opisać, nie sposób polecić go w taki sposób, by oddać to, jaki jest cudowny. Wejdzie do klasyki kina,. Mówię Wam to.
Mad Max: Fury Road - Mad Max pokazał, że da się zrobić banalną historię o jeździe samochodami przez pustynię tam i z powrotem (tak, dokładnie o tym jest ten film), w taki sposób, że wgniecie nas w fotel, wywoła dyskusje o feminizmie, i przypomni, jak klimatyczne potrafią być praktyczne efekty specjalne. Mieliśmy już zachłyśnięcie się zielonymi ekranami i tym, co potrafią komputery. Czas, by zacząć łączyć praktyczne efekty z tymi komputerowymi i tworzyć właśnie takie filmy. Plus dodatkowy, za wprowadzenie w świat, bez zbędnego tłumaczenia - możliwość poznawania kultury, religii poprzez obrazy i zachowanie, a nie zbędne dialogi. Tego chcemy w kinie.
Hollow Crown - za ekranizacje Szekspira zabrałam się dopiero w tym roku i jeszcze nie obejrzałam całości. Ale jestem tak zachwycona, że nie mogłam się powstrzymać przed wrzuceniem tutaj choć małej wzmianki. BTW, gdyby nie fascynacja aktorstwem Toma Hiddlestona, to pewnie szybko bym tam nie trafiła. A tak, to nie dość, że poznaje dzieła Szekspira, kolejnych fantastycznych aktorów, to piszczę z podekscytowania, że za niedługo będzie kontynuacja, o Ryszardzie. Jest na co czekać! (Miałam dylemat, czy zaliczyć Hollow Crow do filmów czy seriali. Znając BBC, pewnie w serialach powinno się znaleźć).
Star Wars: The Force Awakens - Nie mogłabym pominąć Gwiezdnych Wojen. J.J. Abrams zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał i sprawił, że jak wpadłam w klimat SW, tak za żadne skarby nie chcę z niego wychodzić! Nie dość, że zabrał nas we wspaniałą sentymentalną podróż, to bardzo sprawnie połączył stare z nowym. I jeszcze mądrze odrzucił zielone ekrany, na rzecz praktycznych efektów specjalnych. Ps. Poe Dameron! BB-8! Rey! Finn! *fangirlism mode on*

Najlepsze seriale 2015

Z czego, wyprodukowanie w 2015 roku nie jest obowiązkowe. Ważne, że ja je w tym roku widziałam.
The 100 - serial, który sprawił, że zakochałam się w post apo i utwierdziłam w przekonaniu, że da się zrobić serial, w którym wątki miłosne są na n-tym planie. Pod koniec stycznia ukaże się sezon trzeci i przebieram łapkami z niecierpliwości. Zapowiada się tak dobrze!
Galavant - nigdy nie uważałam się za fankę musicali. A jednak, piosenki z Galavanta sprawiły, że chodziłam i podśpiewywałam pod nosem (a wierzcie mi, nie powinnam tego robić). To, w jaki sposób Galavant bawi się schematami baśni - nawet nie koniecznie da się opisać. Ale powiedzmy, że dławiłam się herbatą, gdy widziałam piratów, którzy co prawda nie byli na wodzie, a trochę bardziej obok wody, albo pijanego króla, wybierającego się na sekretną misję. Śpiewając przy tym na cały zamek.
Mr. Robot - jest to serial dziwny, ale fascynujący tą swoją dziwnością. Nie da się od niego oderwać, a paranoja, zaciskanie pętli na szyi jest tak mocno odczuwalne, że aż niepokojące. Serial ma przewrotną fabułę, jest pięknie nakręcony, a scenariusz przemyślany. Jeżeli jeszcze nie widzieliście, koniecznie powinniście nadrobić,
UnReal - gdy postawimy go obok Mr. Robot, to na pewno nie powinien znaleźć się w kategorii najlepszych. Ale się znajduje, bo urzekł mnie swoim podejściem do tematu. UnReal w bardzo mocny sposób, pokazuje kulisy reality show, to jak uczestnicy są w nim manipulowani, by uzyskać taki efekt, jaki chcą producenci. I ile trzeba poświęcić dla tej pracy.
Broadchurch - ten serial powinien mieć miano najbardziej depresyjnego, ostrzeżenie, że nie powinno się oglądać trzech odcinków pod rząd, bo grozi to załamaniem nerwowym. I jakąś kontrolę na karku, bo biednego Tennanta na pewno trzymają w piwnicy i wypuszczają tylko do kręcenia konkretnych scen - tak mizernie tam wygląda. W każdym razie, serial nie tylko koncentruje się na tym kto zabił, ale może szczególnie, na tym, jak to morderstwo wpływa na mieszkańców miasteczka, I to jest fascynująco niepokojące.

Wspominałam, że nie umiem w podsumowania? Jak widzicie kompletnie nie umiem. Pewnie o masie rzeczy zapomniałam i powinnam tu napisać jeszcze jakieś trzy kategorie. Ale, ale, można powiedzieć, że 2015 już prawie za nami. Więc nie żyjmy przeszłością. 2016 przed nami. Mam nadzieję, że niesie nam wiele popkulturalnego dobra.

Prześlij komentarz

0 Komentarze