Diabeł w literaturze fantasy

– Diabłów nie ma! – wrzasnął poeta (…) – Nie ma! Diabły nie istnieją, do diabła!
– Prawda – uśmiechnął się Geralt. – Ale ja, Jaskier, nigdy nie mogłem oprzeć się pokusie popatrzenia na coś, co nie istnieje.

Diabeł. Szatan. Bestia. Upadły Anioł. Zło wcielone. Kusiciel. Od dziecka o nim słyszymy, boimy się go, lub wręcz przeciwnie, nie wierzymy w jego istnienie. Kościół przestrzega nas przed zgubną mocą Syna Ciemności, a każdy kto nie wierzy w Boga, staje się automatycznie sługą Szatana.

Tak charyzmatyczna postać, szybko stała się inspiracją dla artystów, którzy ukazywali diabła w zależności od panującej mody. Z początku był niedoceniany, później stał się śmieszny, zdeformowany, następnie łączony z czarownicami namiętnie mu służącymi, aż w końcu stał się kimś, zasługującym na miano Władcy Piekieł. Straszny i bezlitosny.

Według Biblii, to ten, który sprzeciwił się Bogu i zazdrości ludziom bożej miłości. Zrozumiawszy swój błąd i zaślepiony zazdrością, robi wszystko, by ludzie skończyli tak jak on, skazani na wieczne potępienie.

Ale jaki jest współcześnie, dla pisarzy fantastyki? Nie ma przecież lepszego bohatera, którego możemy obsadzić w każdej historii, a który równocześnie tak bardzo pobudzałby wyobraźnię, jak diabeł.

Wielu z nas wyobraża sobie czarta jako istotę obdarzoną rogami, kopytami i tym podobnymi cechami upodobniającymi go do kozła. I nic w tym dziwnego, już w 447 roku sobór w Toledo opisywał Szatana jako postać wielką, rogatą, czarną, z pazurami i oślimi uszami o roziskrzonych oczach. Podobną postać napotyka na swojej drodze wiedźmin.

Stworzenie miało nieco powyżej sążnia wzrostu, wyłupiaste oczy, kozie rogi i brodę. Również usta, ruchliwe, podzielone i miękkie, przywodziły na myśl żującą kozę. Dolna część ciała stwora pokryta była długim, gęstym, ciemnorudym włosem, aż po rozwidlone racice. Dziwoląg wyposażony był też w długi, zakończony pędzlastym kutasem ogon, którym energicznie zamiatał.

Czy diabeł Sapkowskiego, poza wyglądem, rzeczywiście był piekielnym demonem? Zachowanie mogło by na to wskazywać. Nie posuwał się co prawda, do opętania okolicznych mieszkańców, ani do kuszenia ich grzechem, ale bez większego problemu podporządkował sobie chłopów. Wymusił na nich, by składali mu daninę w postaci ziarna, a także wielu innych dóbr, o wiele za dużą, niż sam mógłby zjeść.

Psocił ciągle, kradł co się dało, gonił okoliczne dziewczyny, grożąc, że będzie je gwałcił. Można powiedzieć, że zabójca potworów, spadł mieszkańcom z nieba. Ich sposoby na pozbycie się stwora, okazały się bowiem nieskuteczne.

– Diaboł – wyrecytowała babka. – Takoż zwany rokita albo silvan. Przeciw chudobie a domowej gadzinie szkodnik wielki i uprzykrzony. Chceszli go z opola wygonić, tako uczyń (…) Weźmij orzechów jedną przygarść – ciągnęła babka, wodząc palcem po pergaminie. Weźmij zasię kulek żelaznych przygarść drugą. Miodu łagiewkę, dziegciu drugą. Mydła szarego faskę, twarogu drugą. Kędy diaboł siedzi, pójdź nocną porą. A jeść pocznij orzechy. Wraz diaboł, który łakomy jest, przybieży i spyta, smaczne li. Wówczas daj onemu kulki żelazne... (…) zębów nadłamawszy, diaboł, baczywszy, jak miód jesz, takoż miodu zapragnie. Daj onemu dziegciu, a sam twaróg jedz. Posłyszysz niebawem, jak diabołowi we wnętrzu burczy a kurczy, ale pozór daj, jakoby nic. A zachce diaboł twarogu, daj onemu mydła. Po mydle zasię diaboł nie zdzierży...

Diabeł Sapkowskiego tylko z wyglądu wydaje się być panem Piekieł. W rzeczywistości, jest istotą, która musi walczyć o swoje przetrwanie, znaleźć sobie miejsce między ludźmi, którzy nawet z przyrody uczynili poddaną sobie. Stworzenie, które swoją inność prędzej czy później, przypłaci życiem, gdy nie będzie nikogo, kto mógłby powstrzymać chłopów, przed zabiciem go.


Diabeł być może, posiada dowcip, ale na pewno nie ma humoru.

Co będzie czuł diabeł, gdy pojawi się Antychryst i nadejdzie czas Armageddonu? Według podań, powinien być szczęśliwy. Ale nie według Terry'ego Pratchetta i Neila Gaimana. Żyjący na Ziemi od powstania świata, znany nam z Biblii jako Wąż, a nazywający się Crowley, czuje przerażenie.

Koniec świata, oznacza przecież same problemy.

Bo, po pierwsze, będzie musiał wrócić do Piekła, a znajdował się na samym dole piekielnej hierarchii. Co gorsza, to jemu, jako stałemu mieszkańcowi Ziemi, przypadło w udziale doglądanie Antychrysta. Bo ten urodził się, jakby nigdy nic i potrzebował kogoś, kto dopilnowałby jego diabelskiego wychowania.

Nie jest zachwycony, że będzie musiał wszystko porzucić. Mieszkanie, w którym z zamiłowaniem hodował kwiaty, pełne najnowszego sprzętu (nie podłączonego do prądu, ale nie było to żadną przeszkodą w jego działaniu), czy całej kolekcji płyt Soul. Nie mówiąc już o ukochanym bentley'u, czy restauracji Ritz.

No i był jeszcze Azirafal.

Anioł, który podobnie jak Crowley, był tu od samego początku. Nie przepadali za sobą, ale trudno nie przyzwyczaić się do siebie, gdy przebywa się w swoim towarzystwie tysiące lat. Crowley postanowił działać, ale potrzebował wspólnika, sam w końcu nie wiele mógł zrobić.

Współpracy nie zaproponował żadnemu z piekielnych znajomych, a Azirafalowi, który jakby nie patrzyć, był w podobnej sytuacji. Anioł nie wykazywał co prawda chęci do współpracy, ale dla prawdziwego diabła kuszenie nie stanowi problemu. Można nawet powiedzieć, że jest to skrzywienie zawodowe.

– (…) Powiedz, ilu macie u siebie muzyków? Tych prima sort, hę?(…) Dwóch... – stwierdził Crowley. – Tylko Elgara i Liszta. Nikogo więcej. Reszta u nas. Beethoven, Brahms, Bachowie, Mozart. Wszyscy. Potrafisz sobie wyobrazić wieczność tylko z Elgarem?(…)
– Za łatwo ci przyszło – wystękał.
– A widzisz. (…) Nie ma płyt kompaktowych. Nie ma Royal Albert Hall. (…) Tylko niebiańskie chóry dwadzieścia cztery godziny na dobę.
– To nie smaczne.
– Ty to powiedziałeś. Jak jajka na miękko. A propos, jajek też nie ma... Ani soli. Ani wędzonego łososia z cytryną. Ani restauracji gdzie wszyscy cię znają. (…) ...ani nawet srebrnych tabakierek późno wiktoriańskich.
– Ale po naszym zwycięstwie życie będzie lepsze (…)
– Tyle, że nieciekawe.

Jakim Crowley jest diabłem? Podążającym za modą. Kocha wiek XX, samochody i wszystkie wynalazki. W przeciwieństwie do Piekła, gdzie ciągle jeszcze tkwią w średniowieczu. To Crowley podsuwa pomysł, by Dół kontaktował się z nim przez radio, czy telewizję. A najbardziej cieszy się z wynalezienia przez człowieka samochodu. Jazda konna nigdy nie szła mu zbyt dobrze.

Zostawiając za sobą Crowley'a, ciągle pozostajemy jednak w temacie Armageddonu i układów anielsko-diabelskich.

Zanim jednak przejdę do omówienia sylwetek postaci diabłów z książek Mai Lidii Kossakowskiej, zmuszona jestem przybliżyć ogólną sytuację polityczną Nieba i Piekła. Bo ta, jest dość szczególna.

Dlaczego? Wyjaśnienie jest proste: Bóg odszedł. Pozostawił wszystko co stworzył, zabrał z sobą świętych i serafiny, pozostawiając tylko ich wodza, Serafiela. Twierdzi on, że jest głosem Boga, ale jako że jest obłąkany, aniołowie mu nie wierzą. Ponieważ przed obliczem Pana, stanąć mogli tylko wybrani, a dokładniej siedmiu Archaniołów, postanowili oni nie ogłaszać zniknięcia Boga. Cała reszta Niebiańskich Zastępów mogła zobaczyć Pana tylko na Jego wyraźne polecenie. Zdawali sobie sprawę, że gdyby tajemnica się wydała, wybuchły by zamieszki, a cale Królestwo przestałoby istnieć.

I tu do gry wkracza Piekło. Ale nie, nie ma zamiaru przeszkodzić aniołom w planie. Wręcz przeciwnie. Władca piekła Lucyfer i jego przyjaciel Asmodeusz, dobrze wiedzą, że straciliby nad Głębią władzę, gdyby sprawa wyszła na jaw. Oficjalnie Niebo i Piekło nienawidzą się. Nieoficjalnie ich najwyższe szczeble współpracują ze sobą, by utrzymać władzę i względny porządek.

...O jakże spadłeś z nieba, ty gwiazdo jasna, synu jutrzenki ! Powołany jesteś na ziemię, pogromco narodów. A przecież to ty mówiłeś w swoim sercu, wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad na najdalszej północy. Wstąpię na szczyt obłoków i zrównam się z Najwyższym. A oto strącony jesteś do krainy zmarłych, na samo dno przepaści…

Według legendy Lucyferowi nie podobał się fakt, że Bóg stworzył człowieka. Nie pochwalał tego, że człowiek został ukształtowany na podobieństwo Stwórcy. Był niesamowicie zazdrosny o człowieka. Marzył o tym, by dorównać Bogu. Zanim Bóg obdarzył anioły częściową wolą, te służyły jemu i człowiekowi wiernie. Ale gdy tylko dostały trochę możliwości decydowania o sobie, część z nich zbuntowała się.

Przeciwstawiły się Stwórcy i rozpętała się wojna. Aż pewnej nocy, buntownicze anioły, w tym Lucyfer spadły z nieba na ziemię. Lucyfer, zwany także Niosącym Światło, podczas upadku zniszczył swoje skrzydła i został przebity mieczem Archanioła Michała. Niosący Światło ukrył się w jaskini, gdzie przebywał siedem dni, zanim Archaniołowie, Michał i Gabriel, go odnaleźli. Wtedy stoczyli ze sobą kolejną walkę, którą Upadły Anioł przegrał i został ostatecznie wtrącony do Piekła.

Lista upadłych aniołów jest długa, zaliczają się do niej między innymi: Abadam, Asmodeusz, Lewitian, Azazel, Balam, Azael, Azibeel, ale to Lucyfer jest tym najbardziej potępionym. Lucyfer jest władcą świata materialnego, stara się za wszelką cenę utrzymać swoje wpływy na ziemi, korzystając nie raz z pomocy upadłych dusz, które wiernie mu służą.

Tak mówią podania. A co na ten temat myśli Kossakowska?

– Przestań się krygować. Jesteś doskonałym literatem. Właściwie czemu publikujesz tylko pod pseudonimami, i to na Ziemi? Wydałbyś kiedyś coś pod własnym nazwiskiem w Głębi, zamiast marnować talent.
Lampka westchnął.
– Daj spokój. Władca Otchłani, który pisze książki. Moi przeciwnicy nie zostawili by na mnie suchej nitki. I tak mam dość problemów z opozycją.

Lucyfer. Niosący Światło. Lucek. Lampka. Władca Głębi, utalentowany literat i kiepski strateg. Formalnie Pan Głębi, ale stara arystokracja piekielna, żyjąca tam od czasów oddzielenia przez Boga mroku od światła, nie uznaje jego zwierzchnictwa.

Sytuacja jest dla Lampki nieciekawa.

W Głębi każdy, kogo stać, ma własną armię, transporty z pieniędzmi są regularnie obrabiane, więc skarbiec świeci pustkami. Stołek, na którym siedzi Lucyfer, chwieje się nieustannie. Bez swojego jedynego przyjaciela, Asmodeusza, Lampka nie utrzymał by się przy władzy nawet przez tydzień.

Ma skrupuły i nie jest pewny, jak powinien rządzić. Z jednej strony, wie, że powinien być bezwzględny, tym bardziej przy takiej sytuacji politycznej, ale z drugiej surowe karanie podwładnych nie wychodzi Niosącemu Światło najlepiej. Sytuację pogarsza fakt odejścia Jasności, dzięki której, Lucyfer tak naprawdę jest Władcą Piekła.

Uznawany za uzurpatora i tyrana, nie posiada wystarczającej siły, by zdławić raz na zawsze buntowników, a ci nie umiejący się zjednoczyć, nie mają jak go usunąć. Jedyną szansą dla Lampki była ścisła współpraca z Królestwem.


Do wzniecenia buntu został namówiony przez Samaela, zwanego Ryżym Hultajem. Lucyfer, oddany Jasności, ale i łatwy do zmanipulowania, był idealnym celem. Nie mógł przecież przypuszczać, że Samael robi to dla czystej rozrywki, a próba zwrócenia na siebie uwagi skończy się tragiczną wojną domową i wygnaniem z Królestwa.

– (…) Głębia miała stać się krainą wolności i sprawiedliwości. Miejscem, gdzie każda istota jest równa wobec prawa, wobec innych, wobec powinności i przywilejów. Bez hierarchii, bez wszechwładzy urzędników, wysoko urodzonych i bogaczy. (…) Chcieliśmy stworzyć lepszy świat, krainę prawości i sprawiedliwości, a zbudowaliśmy...
– Piekło – podsumował Asmodeusz.
Lampka umilkł zmieszany. Spojrzał w zmrużone oczy przyjaciela.
– No tak – przyznał. – Na to wyszło.

Aniołowie, chcieli tylko zwrócić na siebie uwagę Pana. Wymusić reakcję, pokazać, jak niesprawiedliwie urządzone jest Królestwo, nagle stali się buntownikami.

Lucyfer sprytnie kierowany przez Samaela, nie mógł się już wycofać. I nagle obudził się razem z garstką innych młodych aniołów na czele bandy wyrzutków, świrów, zbrodniarzy, zwykłych bandytów, arystokracji głębiańskiej i hordy dzikich demonów. Lampka musiał zbudować na tych fundamentach nowy świat.

Lucyfer w rozmowie z Asmodeuszem, przyznaje, że jest mu żal tego co zrobił. Gdyby mógł cofnąć czas, nie dałby się podpuścić, wolałby siedzieć w Królestwie rządzonym przez kasty, niż na czele Głębi, w której władza jaką sprawuje jest niepewna i może się skończyć w każdej chwili.

Drugim bohaterem powieści Kossakowskiej, na którego chcę zwrócić uwagę, jest Asmodeusz. Jest diabłem pochodzenia perskiego, synem demonicy Lilith i Samaela, choć według niektórych, jego ojcem jest Adam, pierwszy mąż Lilith. Jest wynalazcą rozrywek, tańca, muzyki i mody. Ciekawostką jest to, że Szekspir darzył do dużą sympatią i nazywał poufale Mod. Przed upadkiem należał do Serafinów, a teraz jest demonem, który napełnia mężczyzn rządzą. Jest patronem niezgody małżeńskiej, a o jego romansach krążą legendy.

Asmodeusz, zwany także Zgniłym Chłopcem, lub –  bardziej pieszczotliwie – Modem, jest najlepszym przyjacielem Lucyfera. Posiada rozległą sieć domów rozpusty o zasłużonej, niezachwianej renomie. Utalentowany malarz. Bezwzględny, robi to, czego nie potrafi zrobić Lampka. Trzyma całą Głębię w ryzach i to jego wszyscy się boją.

Gdy trzeba, jest w stanie wymordować całą dynastię, tylko po to, by pokazać, że nie należy stawiać się władzom Piekła. Oczywiście nigdy nie popełnia tych zbrodni osobiście. W powieści jest synem Lilith i Samaela, jak sam mówi: Mam za ojca zbrodniarza, psychopatę i oszusta, a na dźwięk imienia Lilith, mojej matki, zdrajczyni i królowej kurewstwa, demony z wyciem pierzchają do kryjówek.

Nienawidzi swojej rodzicielki, bo ta zrobi wszystko by zatruć mu życie. Napada na jego burdele, gdzie brutalnie wykorzystuje i morduje jego pracowników, niezaproszona włamuje się do jego bogato urządzonego domu, tylko po to, by podczas całonocnej zabawy, doszczętnie go zniszczyć.

Asmodeusz jest także wiernym przyjacielem. Pomimo że sam mógłby rządzić Piekłem, a Lucyfer nie jest mu do niczego potrzebny, nie robi nic przeciwko niemu. Zdaje siebie sprawę, że Lampka jest jedyną osobą, której może całkowicie zaufać.

Razjel spojrzał mu w oczy.
– Dlaczego do tej pory nie odsunąłeś Lucyfera od władzy? Bez ciebie zginął by w tydzień.
Asmodeusz uśmiechnął się lekko.
– W trzy dni – powiedział.
Archanioł nie zrozumiał. Patrzył na demona pytająco.
– Ja bym mu dał trzy dni – wyjaśnił Zgniły Chłopiec. – Potem poleciałby na pysk. (…) Polityk z niego żaden. (…) Widzisz, Lampka jest moim przyjacielem. Jedynym. Nie dbam czy mi wierzysz, czy nie, bo prawda i tak pozostanie prawdą. Nie obchodzi mnie Głębia. Obchodzą mnie jednostki, a Lampka jest jednostką, na której mi zależy. Zrozumiałeś?

Mieszkańcy Piekła, według pisarzy fantasy, to istoty podobne do nas. Nie są z gruntu złe. Mają problemy, dylematy moralne. Są utalentowani, przywiązani do miejsc i przyjaciół. Wierzą w miłość i jej poszukują, potrafią być tak samo mściwi jak i lojalni. Mają marzenia, cele, zainteresowania.

Są bardzo ludzcy, pomimo że przez całe stulecia człowiek robił wszystko, by ich tego człowieczeństwa pozbawić. Autorzy wolą jednak pokazać ich właśnie z tej ludzkiej strony. Myślę, że to dlatego, że wtedy stają się bardziej niepokojący. Nie ważne, czy książka w której występują, jest bardziej czy mniej humorystyczna. I tak, podczas czytania, towarzyszy nam dziwne uczucia, że ci Źli, nic się od nas nie różnią. Łatwiej nam w nich wtedy uwierzyć. Przestają być czystą fikcją, a stają się kimś, kto może istnieje naprawdę.

Kimś, kogo – o zgrozo – moglibyśmy nawet polubić.


Bibliografia

  • Andrzej Sapkowski, Kraniec świata, w: Ostatnie życzenie, superNOWA, Warszawa 2001
  • Terry Pratchett i Neil Gaiman, Dobry Omen, tłum. Juliusz Wilczur Garztecki i Jacek Gałązka, Prószyński i S-ka, Warszawa 1990
  • Maja Lidia Kossakowska, Siewca wiatru, fabryka słów, Lublin 2007
  • Maja Lidia Kossakowska, Żarna niebios, fabryka słów, Lublin 2008
  • Robert Muchembled, Dzieje diabła, tłum. Bella Szwarcman-Czarnota, Oficyna naukowa, Warszawa 2009
  • vismaya-maitreya.pl
  • anioly.4ju.biz

Ps. Jest to wpis przekształcony z eseju, który kiedyś napisałam w ramach pracy zaliczeniowej. Kiedyś znajdował się na starym blogu i choć wiem, że daleko mu do doskonałości, bardzo go lubię. Postanowiłam się wrzucić go i tutaj.