Moje postanowienie na 2017 rok

Nie mam w tym roku listy postanowień, jak w zeszłym, chociaż ich spełnienie nie poszło wcale tak źle. Mam w głowie tylko jeden punkt, którego realizacji chcę się w tym roku podjąć.

Być zadowoloną ze swojego życia.

Nie zrozumcie mnie źle – naprawdę doceniam to co mam, a mam bardzo dużo rzeczy, szczególnie tych, których nie można kupić. Mam ludzi którym ufam, mam za sobą szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo. W byciu dorosłym może nie jestem najbardziej zaradną i idealną osobą na świecie, ale jak na łażenie po omacku i udawanie że ogarniam, idzie mi całkiem nieźle. Całkiem dobrze udaję, że w głowie nie biega mi Doktor Who z Towarzyszami, oraz że podczas bardzo-ważnego-spotkania nie myślę o tym, że właśnie wyszedł nowy odcinek The Grand Tour i mam straszną ochotę go obejrzeć. I piszczę tylko w myślach, że jak wyjdę z pracy to zasiądę do oglądania Sherlocka.

Co nie oznacza, że opanowałam się z gadaniem o Gwiezdnych Wojnach lub o różnicach pomiędzy Top Gear a The Grand Tour. Lepiej niech nie biorą mnie za całkowicie normalną.

Tylko że w obecnym świecie to przecież nie może być szczyt marzeń. Stabilność nie może być tym co chcemy osiągnąć, prawda? Trzeba mieć ekstremalne zainteresowania, robić szaloną karierę w korporacji/mediach, być duszą towarzystwa na imprezach, wiedzieć wszystko o wszystkim, a już na pewno mieć zdanie na każdy temat. Najlepiej takie jak większość, ale równocześnie swoje własne, autonomiczne. Świat naciska z każdych stron, czy tego chcemy czy nie.

W tym roku postanawiam być zadowoloną ze swojego życia. Bez tłumaczenia dlaczego jest takie, a nie inne. Bez przepraszania za to, że żyję w taki, a nie inny sposób. Bo moje życie ma dać satysfakcję mi, nie całemu światu.


Chyba nigdy nie wymyśliłam sobie tak trudnego postanowienia noworocznego.

Prześlij komentarz

0 Komentarze