Trochę inny film świąteczny, czyli Szklana Pułapka



Dobra, nie ukrywajmy, że Die hard nie do końca może wpisywać się w klimat rodzinnych, ciepłych filmów na święta. Ale co ja poradzę, że przez wiele lat, rok w rok oglądałam go właśnie na święta (i zapewne jest to przeze mnie najczęściej oglądany film, zaraz po bajcie Króla Lwa). I kojarzy mi się w ten, nie inny sposób.

Szklana Pułapka została nakręcona na podstawie powieści Nothing Lasts Forever Rodericka Thorpa, wydanej w 1966 roku i będącej kontynuacją The Detective. Jednak, choć kilka nazwisk w powieści i filmie się powtarza, to to najważniejsze – głównego bohatera, jest inne. W ekranizacji śledzimy losy znanego nam bardzo dobrze, det. Johna McClane’a, podczas gdy w oryginale jest to Joseph Leland. Śmiało możemy więc uznać już na tym etapie, że Die Hard, to raczej wariacja na temat, niż ekranizacja, która satysfakcjonuje i cieszy fanów książki.


Szklana Pułapka jest klasykiem kina akcji, a puszczana w święta, daje mi bezczelną możliwość napisania: jest klasykiem świątecznych filmów akcji. I mam nawet na to kilka argumentów.

1. Całość dzieje się podczas firmowej wigilii – więc czas i miejsce akcji jak najbardziej się zgadza.

2. Główny bohater odkrywa, że ma poważniejsze problemy małżeńskie, niż może mu się wydawać – co daje nam wątek miłosny, z dużymi przeszkodami.

3. Na horyzoncie pojawia się ktoś, kto chce zrujnować święta – i co za różnica, czy to duży skok na kasę i zabranie zakładników, czy odkrycie, że wszyscy dookoła się w związkach, a ty znowu w tym brzydkim świątecznym sweterku, odpowiadając na uprzejme pytania dawno niewidzianej ciotki, dlaczego nie masz chłopka. Swoją drogą, to ci przypomina, dlaczego ta ciotka jest dawno niewidziana.

4. Musisz pokonać przeciwności losu, by udowodnić sobie i innym (szczególnie drugiej połówce), że jednak jesteś coś wart – i naprawdę, czy czołganie się z pistoletami w szybie wentylacyjnym jest gorsze, od spotkania swoich przyszłych teściów? No dobra, w tym przypadku chyba wszyscy wolimy być McClanem.

5. Radosny finał – wszyscy rzucają się sobie w ramiona i gwiazdka jest oficjalnie uratowana. Co prawda kilka strat zostało poniesionych, ale kto by oglądał się na terrorystów, czy na wrednego faceta, który do tej pory niszczył życie głównej bohaterki.

Przyjrzyjcie się reakcji Alana, tuż po oddaniu strzału.

Widzicie? Wcale nie ma jakiś szczególnych różnić. Tylko kolędy zastąpiono wystrzałem z karabinów. Co sprowadza nas prosto do kilku ciekawostek.

Specjalista od broni na planie, tak zmodyfikował „ślepaki” by były odpowiednio głośne, dzięki czemu strzelaniny w Szklanej Pułapce robią większe wrażenie i są bardziej słyszalne, niż w innych filmach z tego okresu. Co wiązało się jednak z tym, że Bruce Willis przez pracę nad filmem lekko niedosłyszy na lewe ucho.

"Due to an accident on the first Die Hard, I suffer two-thirds partial hearing loss in my left ear and have a tendency to say, 'Whaaa?'." - Bruce Willis

Kamera nigdy nie zatrzymuję się na długo przy strzelającym Alanie Rickamanie. Jest to spowodowane tym, że Alan nie był przyzwyczajony do wystrzału z broni i za każdym razem huk powodował u niego odruchowe zamknięcie oczu i skrzywienie twarzy. Co, powiedzmy sobie szczerze, średnio pasuje do bezwzględnego terrorysty. Dlatego mamy w tym momentach gwałtowne cięcia i pokazanie dalszej części sceny pod zupełnie innym kątem.

Nakatomi Plaza jest prawdziwym budynkiem i… główną siedzibą FOXa. Podczas kręcenia filmu, część budynku była jeszcze w trakcie wykańczania, a w gotowych biurach toczyła się już normalna praca. Przez co zespół filmowy musiał regularnie biegać i przepraszać za zakłócanie spokoju wystrzałami z karabinów. Teraz zapewne ówcześni pracownicy opowiadają przy każdej możliwej okazji, jak to nad ich głowami sam Bruce Willis ratował gwiazdkę.

Szklana Pułapka będzie zawsze bliska mi i moim świętom. Dlatego myślę, że jej pozycja w cyklu świątecznym jest najbardziej uzasadniona.