Gdy ekranizacja wyprzedza pierwowzór, czyli wrażenia z premiery 6 sezonu Gry o Tron

Dotarliśmy do niesamowicie newralgicznego punktu dla fanów Pieśni Lodu i Ognia. Teraz wszystko co się wydarzy, jest całkowicie nie… no właśnie, jest kanoniczne, czy nie jest kanoniczne? Nie mamy pojęcia. Ostatnio z taką niewiedzą usiadłam do pierwszego sezonu GoT, i natychmiast nadrobiłam książki. Pozostałe sezony oglądałam więc już z punktu osoby, która wie co się stanie i dlaczego. Więc na pewne wydarzenia czekałam z niecierpliwością, ciekawa jak je pokażą. Jedne zmiany zaakceptowałam bez mrugnięcia okiem (jak wątek Sansy, choć momentami kontrowersyjny, tak serial po prostu uratował tę postać), innych nie mam zamiaru wybaczyć (to co zrobiliście w serialu Stannisowi powinno być karalne).

Nie będę ukrywać, że w pierwszym odruchu miałam zamiar zbojkotować szósty sezon. Bo raz, że nie byłam zachwycona sezonem piątym. Bo dwa, nie chciałam wiedzieć co się stanie dalej z serialu. Ale potem uświadomiłam sobie, że nawet jak nie będę go oglądać, to i tak się dowiem. W Internecie nie jest się wstanie uciec od spoilerów, nawet gdy się na nie uważa. Trzy, serial już i tak mocno odbiegł od książki, pewne postacie wprowadzając, inne likwidując. Ale nie czarujmy się, nie znam wątków na pamięć i wiele takich akcji z postaciami pobocznymi, po prostu przegapiłam. W PLiO przewija się tak wielu bohaterów, że nie próbowałam nawet wszystkich spamiętać, wystarczyło mi, że kojarzyłam podczas czytania, kto, gdzie i kiedy. Na pamięć się nie uczyłam. Więc tak, zdarza mi się od czasu do czasu pomyśleć: a kto to w ogóle był i co robił?

Dodajmy do tego wszystkiego jeszcze jedną rzecz. Wątek serialowy Tyriona wyprzedził ten książkowy już w piątym sezonie.  A jeden, wydający się w książkach dość ważny i mogący namieszać w wyścigu po tron, w serialu w ogóle się nie pojawił. I kto wie, może się pojawi, może nie.

Wszystkie te czynniki zadecydowały, że jednak usiadłam do szóstego sezonu.

I przyznam, że nie wiem, czy to tęsknota za tym światem, czy brak możliwości porównania akcji z książką, czy może po prostu, niezależnie od wszystkiego: to był naprawdę dobry odcinek. Lądujemy od razu tam, gdzie skończyliśmy z Jonem Snow. Ponieważ jest to temat drażliwy, to zostawię go na część spoilerową. Tu powiem tylko tyle: jestem na tak.

Jeszcze nie tak dawno, Sansa nawet nie chciała myśleć o nim jako sojuszniku.
To co mnie coraz bardziej fascynuje, to to, jak z nijakiego wątku Sansy w książkach, zrobili naprawdę dobrą opowieść w serialu. I ja wiem, że scena gwałtu z zeszłego sezonu była bardzo kontrowersyjna, ale spójrzmy prawdzie w oczy, Ramsay to socjopata. Jak już doprowadziliśmy do ślubu z nim, to scena ta była do przewidzenia. Ale nie, nie przeszłam nad nią do porządku dziennego, po prostu zamiast zaskoczenia, modliłam się, by Sansie udało się coś wymyślić i tego uniknąć. I możemy dyskutować, czy wzięcie bohaterki, która na razie w książkach jest bezpieczna, to takiego wątku, jest dobrym rozwiązaniem. Moim zdaniem tak, bo kto czytał, ten wie, że w książkach przy Sansie się usypia i w sumie można by było ją wyciąć.

Za to kompletnie zgubiłam się w wątku Dany. Z jednej strony, bardzo różni się od oryginału. Z drugiej strony, wcale nie. Naprawdę ciężko mi to opisać. I tym samym siedziałam, i próbowałam sobie przypomnieć co doprowadziło do sytuacji, w której się teraz znajduje. I wiecie co? Nie wiem. Pamiętam jak odlatywała na smoku i tyle. Co nie zmienia faktu, że w końcu może w serialu jej część się ruszy. Bo o ile w książce ją uwielbiam, to wiem, że serialową Dany darzę sympatią tylko przez wzgląd na książkową. Jeżeli jakaś postać jest w serialu źle przedstawiona, to ona, od początku do końca. Po prostu na ekranie nic się u niej nie dzieje. I smutno mi z tego powodu bardzo, tym bardziej, że Emilia Clarke na Dany bardzo pasuje i nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Obecna sytuacja z jednej strony mnie ubawiła, to jak Dany ciągle zachowuje się po królewsku i rzuca rozkazami, a z drugiej, zaciekawiła. Można powiedzieć, że w jej historii zataczamy koło, ale jest to koło bardzo ciekawe.

Podsumowując część bezspoilerową, choć może bardziej część „wskaż podobieństwa i różnice”, był to naprawdę dobry odcinek. Twórcy sprawnie przypomnieli gdzie jesteśmy i co robimy (choć przy Dany muszę odświeżyć dlaczego). Delikatnie posunął akcję do przodu, zarysował przyszłe wydarzenia i teraz pozostaje nam czekać. Winter is coming.

Jeżeli chcecie przejść do części ze spoilerami, naciśnijcie poniższy przycisk. Powinien pojawić się tekst. A jeżeli tekst widnieje i nie jest schowany, to zamknijcie oczy, przejdźcie do części z komentarzami i powiedzcie mi o tym. Przy okazji, dajcie mi znać, co myślicie o takim rozwiązaniu?


*tylko mi się wydaje, czy robie niezdrowo długie tytuły postów, od… zawsze? Tak, teraz to zauważyłam.