Jak bardzo chcesz spełnić swoje marzenia? Czyli recenzja The Place

Wyobraźcie sobie, że Wasze marzenie jest w zasięgu ręki. Możecie być piękniejsi, bogatsi, Wasza druga połówka może stać się ideałem, możecie dostać awans w pracy lub sprawić, by choroba najbliższej osoby zniknęła.

Wystarczy, że pójdziecie to pewnego tajemniczego gościa w kawiarni, powiecie mu, co jest Waszym pragnieniem. A on otworzy zeszyt, sprawdzi co musicie zrobić, by dostać to co chcecie i poda cenę.

Czy podejmiecie się wyzwania?


Najnowszy film Paolo Genovese'a zadaje właśnie to pytanie. Reżyser przedstawia nam kilka przypadkowych, niezwiązanych ze sobą osób, które chcą coś w swoim życiu zmienić. Od życzeń błahych, jak wygląd, pod bardzo dramatyczne, jak zdrowie dziecka. Cała akcja umiejscowiona jest w tytułowej kawiarni The Place, gdzie siedzi nasz główny bohater. Z tajemniczym notesem, w którym zapisuje wszystko i który skrywa zadanie, przypisane do każdego możliwego życzenia.

Nie śledzimy naszych bohaterów, gdy próbują te zadania wykonywać - a są one przeróżne, i w zdecydowanej większości przypadków, nie tyle wątpliwe moralnie, co będące przestępstwami, często najgorszego kalibru. Zamiast tego, kamera ciągle przyklejona jest do naszego tajemniczego mężczyzny. Losy pozostałych bohaterów śledzimy poprzez kolejne odwiedziny - gdy przychodzą pełni wątpliwości, mówią mu co czują, co postanowili, czasem utwierdzając się w przekonaniu, że chcą to zrobić, innym razem gwałtownie odchodząc, krzycząc, że jest potworem, zmuszając ich do takich czynów.


Reżyser jednak nie pozostawia nam wątpliwości, to nie główny bohater jest potworem i nigdy nikogo do niczego nie zmusza. Ustami mężczyzny, często pyta, czy na pewno chcą spełnić swoje marzenie, przypomina, że w każdej chwili mogą się wycofać. Zaznacza, że nic z tego nie robią dla niego, że nic z tego nie ma. Kradzież? Ważne, że to zrobisz, on nie chce pieniędzy i biżuterii, nie obchodzi go co z tym później zrobisz. Wręcz patrząc na niego, widać przez chwilę te momenty nadziei, że zadanie okaże się zbyt trudne, i chętni do spełnienia marzeń na skróty, uciekną, zrezygnują i nigdy nie wrócą.

The Place nie posiada gwałtownych zwrotów akcji, wybuchów, a jednak ogląda się go, siedząc na granicy fotela kinowego. Nasi bohaterowie są od siebie bardzo różni, i pomimo że poznajemy tylko skrawek ich życia, widzimy tylko w momentach, gdy rozmawiają z tajemniczym nieznajomym, poznajemy ich bardzo dobrze. Opowiadają bowiem o swoich najskrytszych lękach, pragnieniach, motywacji. Zmuszając niejako widza, do zastanowienia się, ile bylibyśmy wstanie poświęcić, by zdobyć to co dla nas nieosiągalne?


Siłą tego filmu są dialogi, bo tak naprawdę to na nich całość się opiera. W zależności od bohatera, są zabawne, dramatyczne lub dosłownie wyciskają łzy. Ponad półtorej godziny samych rozmów w kawiarni - niczym odsłuchane nagrania od psychologa - a jednak za nic nie czuje się długości filmu. Jestem przekonana, że spowodowane jest to bliskością tematów. Nasi bohaterowie pragną przecież tego samego co my na co dzień, przekonani, że wtedy będzie im się łatwiej żyć.

Nie sposób nie pochwalić aktorstwa i doboru obsady. Nie łatwo jest grać, gdy kamera jest tuż przed twarzą, liczy się każda, najmniejsza emocja, zmarszczenie brwi, łzy w oczach, lekki uśmiech, ton głosu. W dodatku, każda scena oparta jest na rozmowie pomiędzy dwoma osobami. Nie ma tu niczego, czym można by przykryć nieudolne aktorstwo, nie ma scen akcji. Tylko krzesło, kamera, zbliżenia i linijka dialogu.

Film stara się nie oceniać wyborów naszych bohaterów, choć nie ucieka od mówienia o konsekwencjach. Przy czym nie sa to konsekwencje wyssane z palca i zrobione na zasadzie: popełniłeś coś złego, więc teraz musi spotkać cię kara! Są one ściśle związane z życzeniem, często wynikają z sytuacji, których nasi bohaterowie nie są wstanie przewidzieć.

Bo jak to mówią, uważaj czego sobie życzysz. Jeszcze się spełni.