Bardzo zależało mi na tym, żeby ten film polubić. Dlaczego? Bo jestem fanką Niny Dobrev i zawsze kibicuję jej przy kolejnych projektach. Miałam więc nadzieję, że rozpoczniemy cykl świąteczny czymś naprawdę fajnym. Ale no cóż, ten film cierpi na wszystkie wady, których nie lubię wybaczać – tym bardziej, że mieliśmy już kilka świątecznych przykładów, gdzie da się to zrobić inaczej.
Ale o co się rozchodzi? To widać było już na zwiastunach. Natalie
Bauer (Nina Dobrev) poszukuje miłości życia, ale ciągle trafia na dziwnych facetów,
a jej randki są istnymi porażkami. To, co jest tragedią w życiu prywatnym, jest
sukcesem w życiu zawodowym – swoje porażki opisuje w jednej z kolumn popularnego
portalu internetowego. A jej szef skacze ze szczęścia, gdy słyszy, że Natalie
idzie na kolejną randkę.
Podpuszczona przez przyjaciółkę, rozszerza zakres
poszukiwania chłopaków w aplikacji z 8 km na całe Stany Zjednoczone. I tak
trafia na idealnego Josha (Jimmy O. Yang), który jest nie tylko przystojny, ale
i mądry. Rozmowy toczą się wspaniale i Natalie zachęcona hasłem „chciałbym
spędzić z tobą święta” pakuje walizkę i jedzie zrobić ukochanemu niespodziankę.
Okazuje się jednak, że Josh może faktycznie nazywa się Josh, ale na profilu
wykorzystał zdjęcia swojego przystojnego kolegi, Taga (Darren Barnet).
Zawierają więc szalony układ: Natalie będzie udawała przez święta, że jest dziewczyną Josha, a te zapozna ją z Tagiem i pomoże dziewczynie zdobić serce wymarzonego faceta. Kto tu jest prawdziwą miłością, możecie się domyślić.
I można było na takiej podstawie zabawić się z utartym schematem i zrobić naprawdę
miły film, w którym bohaterowie nie kłamaliby, co pięć minut. Niestety,
dostajemy fabułę, w której trudno polubić kogokolwiek poza Tagiem – jedynym niewinnym
i naiwnym chłopakiem.
Bo o ile Natalie jest wściekła, że Josh ją oszukał, sama
robi dokładnie to samo Tagowi. Udaje kogoś kim nie jest. Tag uwielbia wspinaczkę?
Oczywiście, że ona też! (Choć równocześnie panikuje na samą myśl o wspinaniu się).
Natalie gardzi ulubioną książką Taga? Być może, ale jemu będzie wmawiała, że też
ją uwielbia. Trudno Natalie polubić choć trochę i jakkolwiek współczuć
jej, że została oszukana, skoro robi dokładnie to samo innemu facetowi.
Zachwyconemu, że w końcu poznał aktywną dziewczynę, która lubi to, co on.
I czy możemy się tutaj na chwilę zatrzymać? Obsadzenie bardzo wysportowanej Niny, jak dziewczyny, która nie ćwiczy, jest kuriozalne. I jasne, Nina jest aktorką i taka jej rola , by wcielać się w to kim nie jest, ale w takiej sytuacji nie ubierajmy Niny w sportowe ubrania i nie każmy jej wchodzić na ściankę – bo wtedy wyraźnie widzimy, jak wyrzeźbione ma mięśnie rąk, pleców, nóg. Jakby widz nie jest ślepy.
A dało się to zrobić prościej: wystarczyłoby się trzymać
pomysłu, że Tag uwielbia sporty na wysokościach, a Natalie ma lęk wysokości. I
już możemy mieć wysportowaną dziewczynę, która dostaje ataku paniki na szczycie
ścianki.
Równocześnie, Natalie nie widzi, że zakochała się w Tagu o
charakterze Josha. Bo jasne, być może wpatrywała się w zdjęcie Taga, ale to z
Joshem łączą ją te same żarty i podejście do życia. Nakłada na Taga wizję, jaką
sobie stworzyła i wymaga, by on się w niej zmieścił.
„Miłosna Pułapka” to także kolejny film, który próbuje nam wmówić,
że jak się nosi okulary, to jest się mniej atrakcyjnym. Problemem jest jednak
to, że Jimmy O. Yang jest przystojny, co trudno ukryć za szkłami i gorszą fryzurą. Bo
okulary nie zasłaniają niczyjej urody. Fajnie by było, gdybyśmy się w końcu
uwolnili od tego dziwnego założenia.
Czy film ma dobre strony? Tak, w pewnym momencie otwarcie
ocenia zachowane i Josha, i Natalie, komentując, jak oboje zachowali się
okropnie. I rolę tę przejmuje Tag, co tylko ładnie podkreśla ten wątek. Ale, zarówno
Natalie, jak i Josh dostają zwoje szczęśliwe zakończenie – w końcu rozumieją,
że się kochają, gdy Tag pozostaje ze zranionym sercem, jako porzucona
eksperymentalna zabawka.
Inną dobrą stroną jest – znowu Tag. Bo na szczęście, film
nie próbuje zrobić z niego faceta, który nie zasługuje na uczucia Natalie.
Wiecie, nie jest tym standardowym złym kochankiem, którego główny bohater musi
pokonać. Nie, to miły chłopak, któremu jako jedynemu życzyłam jak najlepiej.
Josh i Natalie nie bawią się tylko uczuciami Taga. Bawią się uczuciami całej rodziny Josha, która naprawdę się cieszy na wieść o jego dziewczynie i wiąże z Natalie duże nadzieje. A fabuła niestety prowadzi do tak kuriozalnego momentu, że w finale powinni Natalie wyrzucić za drzwi. A nie świątecznie wybaczać i się cieszyć. To, jak oboje uparcie prowadzą to kłamstwo dalej jest zwyczajnie irytujące, a nie zabawne.
„Miłosna Pułapka” na pewno znajdzie swoich fanów, bo każdy
film świąteczny ich ma. Ale dla mnie – do obejrzenia i najszybszego
zapomnienia. Szczególnie, że fabuła tak regularnie wywoływała we mnie uczucie
zażenowania, że musiałam ją zatrzymywać kilkukrotnie.
Ps. Och, zapomniałabym! Cała praca zawodowa Natalie, to pisanie o swoich randkach. Mamy więc sytuację, w której dziewczyna nie pisze NIC przez co najmniej dwa tygodnie i udaje jej się z takiej pracy spokojnie żyć. Myślałam, że takie kuriozum, jak utrzymywanie się z jednego artykułu miesięcznie pozostawiliśmy za sobą po finale "Seksu w wielkim mieście".
0 Komentarze