Żyjemy we względnie spokojnych czasach. Wolnym, niepodległym
kraju. Jak więc rozumieć patriotyzm? W szkole uczymy się, że to umieranie za
ojczyznę i tak naprawdę nikt nie mówi nam, jak być patriotą w czasach
spokojnych.
Też Wam nie powiem, jak patriotą być, ale pomyślałam, że podzielę
się tym, jak rozumiem patriotyzm w obecnych czasach.
Patriotyzm rozumiem jako płacenie podatków w swoim kraju. Bo
tylko dzięki nim, kraj może się rozwijać, unowocześniać, budować nowe drogi itd.
Przekręty, by płacić niższe podatki lub unikanie ich płacenia za wszelką cenę,
to dla mnie zachowanie niepatriotyczne. Choć nie ukrywam, sama nie lubię tego
robić – ale równocześnie wiem, że bez podatków rząd nie ma na nic pieniędzy.
Patriotyzm to chodzenie na wybory. Wszystkie. Bo tylko
tak mogą zachodzić zmiany na scenie politycznej, a zmiany oznaczają rozwój. I
wolność. Bo każde wybory to rozliczenie polityków za to, co zostało zrobione, a
co tylko obiecane. Jeżeli nie chodzisz na wybory, nie tylko sam pozbawiasz się
prawa, o które wcześniejsze pokolenia walczyły, ale pozbawiasz się możliwości decydowania, w jakim kraju będziesz żyć.
Patriotyzm to zapewnienie wszystkim mieszkańcom kraju bezpieczeństwa.
Każdy, niezależnie od płci, orientacji, czy tak, nawet wyznania, powinien się
czuć w naszym kraju bezpiecznie. Patriotyzm widzę jako wspólne budowanie kraju,
w którym ludzie mogą mieszkać obok siebie bez krzywych spojrzeń i posyłać
dzieci do tej samej szkoły. Bo mamy obywateli mniejszości, o których zarówno Polacy, jak i polskie prawo, powinno pamiętać. Może nawet szczególnie, bo historycznie
wiemy bardzo dobrze, jak to jest być gdzieś niemile widzianym.
Patriotyzmem nie jest nacjonalizm. Poczucie
wyższości, bycia lepszym i nawoływaniem do nienawiści do innych osób. Przerabialiśmy
już nacjonalizm. Nie zapisał się złotymi literami w historii świata. Wręcz
przeciwnie, pisany był krwią.
Patriotyzmem nie jest zastraszanie. Krzyczenie,
kto jest bardziej Polakiem, a kto mniej, pomimo że wszyscy urodziliśmy się w Polsce
i mówimy tym samym językiem. W taki dzień jak dzisiaj chcę na widok polskiej
flagi się uśmiechnąć, a nie zastanawiać się, jak mam ominąć niosących ją ludzi
i czy mnie zaatakują, bo wydam im się za mało polska.
Patriotyzmem nie jest używanie swastyki czy sierpa i
młota. I nie powinno się na ten temat nawet dyskutować. Patriotyzmem nie
jest pozwalanie, by ludzie z takimi symbolami jawnie chodzili.
Nie będę ukrywać, cieszę się, że w tych dniach nie mieszkam w
Warszawie. Bo 11 listopada przebiegnie spokojnie, radośnie, z lokalnym odśpiewaniem
hymnu. Nie muszę się zastanawiać, co wydarzy się pod moimi oknami za kilka
godzin i jak w tym roku będzie wyglądał marsz. Za to z niepokojem uruchomię
telewizor, mając cichą nadzieję, że może w tym roku rac będzie mniej niż było,
a Warszawa nie będzie wyglądać, jakby cała stanęła w ogniu.