"Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" (Fot. Amazon Prime Video) |
"Ale jak to, reżyserzy w serialu nie mają znaczenia?", zapytacie. A no z bardzo prostego powodu.
Gdy myślimy o funkcji reżysera, wydaje się on być najważniejszym człowiekiem na planie. To w końcu on decyduje o wyglądzie każdej sceny, o końcowym całokształcie dzieła. I tak jest w przypadku filmów (lub naprawdę wyjątkowych autorskich seriali), ale też nie do końca.
"Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" (Fot. Amazon Prime Video) |
W serialu sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, bo gdy spojrzymy na napisy, okaże się, że każdy docinek może być reżyserowany przez kogoś innego. I nie mam tu namyśli seriali-antologii, a zwykłe, codzienne seriale, czy wielkie hity, takie jak chociażby ostatnio "Wednesday" czy wspomniane "Pierścienie władzy".
"Pierścienie władzy" liczące osiem odcinków reżyserowały trzy osoby. Czy zauważyliście jakieś różnice pomiędzy odcinkami, które pozwoliłyby na wskazanie, że nagle zmienił się reżyser? Nie. Takich różnic nie ma. Jeszcze ciekawszym przypadkiem jest "Wednesday", która reklamowana jest jako serial Tima Burtona.
"Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" (Fot. Amazon Prime Video) |
Nie można odmówić Burtonowi, że wrzucił do serialu swój charakterystyczny styl i nadał mu rozpoznawalny ton, do czego jako producent wykonawczy miał prawo - i dlatego Gough i Millar chcieli z nim pracować - ale ładnie to podkreśla, że pozostała dwójka reżyserów (James Marshall i Gandja Monteiro) nie miała tutaj znaczenia. Mieli narzucone ramy, w których kazano im pracować i styl w którym musieli się zmieścić.
"Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" (Fot. Amazon Prime Video) |
Dlaczego przy danym serialu pracują tacy, a nie inni? Czasem dlatego, że showrunnerzy mają już sprawdzone osoby, innym razem tylko dlatego, że akurat ktoś miał czas i mógł dołączyć do ekipy serialu na jeden odcinek.
Natomiast całokształt i historia serialu zależy od zupełnie kogoś innego: showrunnerów. W "Pierścieniach władzy" są to John D. Payne i Patrick McKay. To oni zdecydują o tym, w jakim kierunku serial pójdzie, trzymają pieczę nad tym, by był spójny, pilnują, by reżyserowie i reżyserki nie zaszaleli za bardzo. To, że teraz zatrudnili same kobiety, nie zmienia absolutnie niczego. Amazonowi hajs się zgadza, jedna strona sporu się cieszy, inna się oburza, ale wszystko pozostanie dokładnie takie, jakie było.