Od wczoraj towarzyszy mi uczucie utraty dobrego przyjaciela. Choć nigdy nie
mieliśmy okazji się spotkać, to wiem, że znaliśmy się całkiem dobrze.
Poznaliśmy się ponad dziesięć lat temu, gdy chrzestny pożyczył mi do
przeczytania Blask Fantastyczny. Pokochałam Świat Dysku od pierwszego zdania.
Rzeczywistość, w której wszystko, co nienormalnie jest codziennością, a
normalność wprawia w zdumienie. Zbyt wiele razy wędrowałam brudnymi ulicami
Ankh-Morpork, żeby nie czuć się tam jak u siebie.
Mieliśmy z Sir Terrym dłuższe i krótsze przerwy. Mieliśmy też miesiące, w
czasie których nie liczył się żaden inny pisarz. Dawniej widziałam w jego
opowieściach po prostu śmieszne historie osadzone w przedziwnym świecie. Z czasem
nauczyłam się odczytywać coraz więcej komentarzy do współczesnego świata, komentarzy
ukrytych pod sprawnymi metaforami. Uczył mnie, na czym polega dobre pisanie i
pokazał, że wyobraźni nic nie jest w stanie ograniczyć. No chyba, że zrobię to sama.
Do zobaczenia, Sir Terry! Jestem pewna, że Twoje niebo jest płaskie, leży
na grzbietach czterech słoni stojących na skorupie wielkiego żółwia, a prowadzi
do niego Śmierć mówiący wersalikami i starający się pojąć ludzką egzystencję.
0 Komentarze