I ja wiem, nie ma na kogo głosować. Widzę przecież, kto
startuje, a kampania prezydencka w tym roku ociera się o istny kabaret. Nawet
nie, ona jest kabaretem i nikt sam z siebie takiej farsy by nie wymyślił.
Odchodząc od tego, jak politycy kpią sobie z wyborów
prezydenckich, my obywatele powinniśmy pokazać, jak bardzo się nam to nie
podoba. Nie małą frekwencją, bo ona sprawi tylko, że wygrają ci, którzy mają za
wyborców dziwnych fanatyków. Nieduża frekwencja to żaden bunt to granie na
korzyść kandydatów. Ja wiem, że jest kiepsko. Wiem, że naprawdę nie ma na kogo.
Ale kogoś wybrać trzeba.
Do niedawna była moda głosowania przeciwko, ale obecnie
ciężko jest zagłosować przeciwko komuś, skoro nie ma dobrego oponenta do
wyboru. W skrajnej sytuacji idźcie i oddajcie głos nieważny (ale naprawdę w
skrajnej, bo nieważne głosy przecież nic nie zmieniają), zaznaczcie swoją
obecność.
I co najważniejsze. Zagłosujcie na tego, który najbardziej
WAM odpowiada. Nie mamie, nie tacie, nie przyjacielowi, czy dziewczynie. Wybory
są powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. Ale pewnie pamiętacie to z lekcji
WOSu. Dlatego nie musicie się nikomu spowiadać na kogo i dlaczego. Wybierzcie
takiego kandydata, który najbliżej odpowiada Waszemu spojrzeniu na świat i który
według Was będzie najlepszy na to stanowisko. Poczytajcie, co mówią, z jakiej
partii są, albo czy aby na pewno nie przynależą do żadnej. Poznajcie ich
światopogląd.
I idźcie zagłosować.
“It has been said that democracy is the worst form of government, except all those others that have been tried” – Winston Churchill.