Ostatnio odbijam się od
wszystkiego i wszystkich przyjemnie rozkojarzona, więc nie zaskoczyło mnie ani
trochę, że pierwsze urodziny bloga przespałam. Pomimo sprawdzania, czy to na
pewno 25 czerwca i planowania co by tu napisać, dziś mamy 26, a ja ocknęłam się
wieczorem, że to chyba jutro.
Równo rok temu siedziałam na
ósmym piętrze w Krakowie, mając za oknem niesamowitą panoramę i będąc z siebie
dumna, bo sama podpięłam domenę i, o dziwo, wszystko działało. Pierwszy wpis, o
tym, że chciałabym być Emmą Watson, miałam już dawno naskrobany. Trzeba
było nacisnąć tylko publikuj i cała machina ruszyła.
Byłam równocześnie podekscytowana
i przerażona. Podekscytowana, bo czułam, że to jest to miejsce. Miejsce, które
pokocham, pomimo nazwy niemającej żadnego sensu. Miejsce, gdzie będę mogła
poruszyć każdy temat, od popkultury po life style, bo wszystko będzie tu
pasować. Równocześnie gdzieś z tyłu głowy czaił się lekki strach. Bo ot tak
porzucałam inne miejsce, dwa lata swojej ciężkiej pracy, by zacząć wszystko od
zera.
I wiecie co? Było warto.
Gdy widzę Wasze komentarze,
debaty na fan page’u, to jak cały koncept na Bałagan powoli ewoluuje, ale
ciągle opierając się na pierwotnym planie działania (jeżeli będę pisać o wszystkim można nazwać
jakimś planem), nie mogę uwierzyć, że to już rok. A z drugiej strony, że to
tylko rok. Bo mam wrażenie, jakbym była tu o wiele dłużej. Jeszcze większa
nostalgia mnie chwyta, gdy pomyślę, ile zmian w moim życiu zaszło podczas tego
jednego roku. Trzy różne prace, przeprowadzki do Krakowa i z powrotem do rodzinnej
miejscowości, zakończenie studiów, ważne decyzje bardziej prywatne, o których
nigdy Wam nie mówiłam.
Po roku czasu znowu jestem podekscytowana
i przerażona, bo jutro rusza projekt, o którym od dawna marzyłam. Nie
jestem w stanie przewidzieć jak potoczą się jego losy, ale mam wielką nadzieję,
że za rok, nie będą to tylko drugie urodziny Bałaganu.
Przepraszam, za zbytnią nostalgię
i nieogarnięcie, ale mój poziom koncentracji obraca się ostatnio na poziomie dwuletniego
dziecka. Czasem trzeba pozwolić się rozproszyć :)
Chciałam Wam tylko jeszcze
podziękować, że tu jesteście. Motywujecie mnie do pisania i wymyślania
kolejnych tematów. Sprawiacie, że uśmiecham się w najtrudniejszych momentach.
Dziękuję za wszystkie polecenia wpisów, które posyłaliście dalej w świat.
Jesteście niesamowici. Jestem przekonana, że mam najlepszych czytelników na
świecie.
Mogę się tylko spróbować
odwdzięczyć jak najlepszymi tekstami i ciężką pracą. Mam nadzieję, że wytrwacie
ze mną kolejny rok. Niech będzie szalony. A co.
0 Komentarze