Jak gadać o serialach, to tylko na Serialkonie

Serialkon w zeszłym roku był małym, jednodniowym konwentem przeprowadzonym na próbę. W tym roku trwał już dwa dni, gościł zarówno polskich, jak i zagranicznych prelegentów (np. scenarzystę BBC Andrew Ellarda) i zdecydowanie stał się punktem, które powinien zaznaczyć w kalendarzu każdy fan seriali.
Co odróżnia go on innych konwentów? Otóż nie jest stricte konwentem fantasy. Można posłuchać na nim zarówno prelekcji o Supernatural, jak i Downton Abbey, czy o tym, jak seriale oglądać (maratonem, a może jednak truchtem?), a nawet o kawie w serialach amerykańskich. Dla każdego coś dobrego.

Dla mnie Serialkon jest konwentem o tyle niezwykłym, że rok temu był moim pierwszym konwentem w ogóle. A w tym roku po raz pierwszy wzięłam udział nie tylko jako słuchacz, ale również jako prelegent. Co prawda nie skoczyłam jak Gosiarella od razu na głęboką wodę ze swoją własną prelekcją, a bezpiecznie postanowiłam wziąć na próbę udział w panelu dyskusyjnym nt. Teen Drama.

Nie będę udawać, że się nie stresowałam i nie panikowałam, czy to na pewno dobra decyzja. Bo czy będę wiedziała o czym mówić? Czy nie spanikuję? Obawiałam się, że mając tylko zarys tematu, bez możliwości dokładnego przygotowania wypowiedzi, po prostu nie podołam.

Na szczęście w sobotę musiałam zająć się panikującą Gosiarellą i pilnować, żeby nie uciekła oknem. Zamiast więc stresować się występem niedzielnym, stresowałam się jak jej pójdzie i kibicowałam z pierwszego rzędu, a potem dumnie ściskałam ją i gratulowałam świetnego debiutu. Bo musicie wiedzieć, że Gosiarella gada, że boi się występów publicznych, po czym tak porwała publikę, że zamiast suchej prelekcji odbyła się ożywiona rozmowa na temat złoczyńców z Once Upon a Time. I to tak miła i zabawna, że nawet ja, która serialu nie ogląda i kompletnie nie jest w temacie, bawiłam się świetnie.

A w niedzielę nie miałam dużo czasu na stresowanie się. Mój panel zaczynał się o 11, czyli był jednym z pierwszych panelów w tym dniu. Więc tak naprawdę weszłam na konwent, powstrzymałam się od zakupienia bardzo potrzebnych gadżetów i już siadałam, brałam do ręki mikrofon i dyskutowałam z dziewczynami o serialach dla nastolatek. A może nie tylko dla nich? Rozmowa zeszła bardzo szybko i przyznam szczerze, że miałam wrażenie, że siedziałyśmy tam tylko dziesięć minut.


I wiecie co? Jak za rok świat się nie zawali i wulkany nie wybuchną, to na pewno stanę tam ze swoją własną prelekcją. Bo to jest cudowne uczucie móc dzielić się swoimi przemyśleniami z ludźmi, którzy lubią to samo i chcą o tym posłuchać.

Patrząc na obecne tempo rozwoju Serialkonu, mam nadzieję, że z roku na rok będzie coraz bardziej znany i większy. Choć z drugiej strony, może właśnie jego kameralność jest tak urocza? Ale ja wróżę mu świetlaną przyszłość, wielu cudownych zagranicznych gości i nie jednej prelekcji, rozwodzącej się na tematy, które tylko fani seriali są wstanie pojąć.

Aż szkoda, że na następną edycję trzeba czekać cały rok.

Prześlij komentarz

0 Komentarze