Wyobraź sobie, że ktoś do Ciebie przychodzi i mówi Ci
kiedy umrzesz. Podaje Ci tylko datę, nie mówi, czy w dzień, czy w nocy, nie
mówi w jaki sposób. Co z tym zrobisz?
Zgaduję, że większość z Was natychmiast odpowie, że
zabrało by się za swoje życie, zrobiło coś naprawdę szalonego. Ależ oczywiście.
Kłamcie dalej.
Wariant pierwszy: umierasz za kilka/kilkanaście godzin
Już słyszę, to rzucanie pracy, wybieranie wszystkich
oszczędności i podróż w wymarzone miejsce. Albo pocałowanie kogoś, kogo się
zawsze chciało pocałować. A tam pocałować, pójście do łóżka, co się będziemy
ograniczać. Albo zrobienie czegoś, czego nigdy się nie robiło. Skok na bungee? Spadochron?
A może coś nielegalnego? W końcu jutro umierasz! Kto Ci zabroni i co Ci zrobi?
Nadal Ci nie wierzę.
Kilka osób, może by i zagrało w ten sposób. Ale
zdecydowana większość, spędziłaby te ostatnie godziny, zastanawiając się, jak
uniknąć przeznaczenia. Gdyby mieli zaplanowane jakieś wyjście, zostaliby w
domu, gdyby mieli cały dzień zostać w domu, uciekli by z niego. Zatrzymaliby
się w rozpaczy, jak bardzo zmarnowali swoje życie, jak wiele mają jeszcze do
zrobienia. I te wszystkie plany! Od jutra miało się tyle wydarzyć!
Wariant drugi: masz przed sobą długie życie
Skoro wiesz, że masz przed sobą pięćdziesiąt albo
siedemdziesiąt lat, to możesz je dokładnie rozplanować, prawa? Nie ma chyba
lepszej opcji od tej, że wiesz, że ze wszystkim zdążysz. Wiesz ile masz czasu,
więc nic tylko siadać i go rozplanować.
Akurat.
Skoro masz przed sobą jeszcze 50 lat, to równie dobrze
możesz zacząć od jutra ogarnianie swojego życia. Zdrowe odżywianie możesz
zacząć w przyszłym roku, skoro i tak nic Ci nie grozi. W tym naopychasz się
wszystkimi chipsami i hamburgerami tak, żeby za rok nie będziesz chcieć na nie
patrzeć. Co tam, że zmarnujesz cały dzień na granie w Simsy, skoro masz przed
sobą tyle lat! Czym jest dzień w porównaniu z latami?
I zanim się obejrzysz, lata miną, a magiczna data
nagle wypada w przyszłym tygodniu. Trochę jak z tymi referatami w szkole.
Nauczycielka dała dwa tygodnie czasu na napisanie, a i tak większość pisała
wieczór przed oddaniem, a kilka osób planowało jak się wykręcić i przełożyć
termin.
Bądźmy szczerzy. Życia nie da się zaplanować. Życie
jest głupie, szalone, ma chore poczucie humoru i doktorat z sarkazmu. Ale z
drugiej strony, ma tyle cudownych i zaskakujących momentów. I nie, nie wszystko
zależy tylko od nas, ale równocześnie, od nas zależy bardzo dużo. I nie znamy
jego daty przydatności, ale to i lepiej, bo i tak nic by nam to nie dało.
A ponieważ wczoraj już nie ma, a jutro kto wie, czy
będzie, skoncentrujmy się na dzisiaj. Jutro nam za to podziękuje.
0 Komentarze