Z serialami teen drama, mam pewien problem. Z jednej strony skierowane są całkowicie do młodzieży i nie powinny podejść dorosłemu widzowi. To, że podchodzą, widać było na tegorocznym panelu na SerialConie, gdzie średnia wieku była zdecydowanie powyżej 15 lat. Ale nie zmienia to tego, że ich temat kręci się wokół liceum, nastoletnich miłości, młodocianych rozterek. Czyli wokół takich tematów, jakich seriale dla młodzieży powinny dotyczyć. Chyba że dodamy hektolitry rozlanej krwi, wyrwane serca, dekapitacje, tortury. I dostajemy serial, który ciężko powiedzieć, dla kogo tak naprawdę jest.
Teen drama a Young Adult
Określenia te są raczej
przypisane do konkretnego medium (choć mogę się mylić). Teen Dramą najczęściej
określamy seriale, natomiast miano Young Adult jest częściej używane w
kontekście książek. Czy czymś się od siebie różnią? Przedział wiekowy jest
praktycznie identyczny od 13 do 21 roku życia, choć patrząc na ograniczenia
wiekowe na Netflixie, bardzo często występuje 16 lat (plus dopisek: sex i
przemoc) – mam taki dziwny nawyk, że zerkam co odcinek, jakie jest w nim
ograniczenie wiekowe, bo nie w każdym jest to samo.
Wydaje mi się, że o ile jeszcze w
książkach ten wiek faktycznie można zaniżyć do tych 13 lat, bo często są
pisane w pierwszej osobie, dość infantylnym stylem, tak z serialami, nie jest
już tak prosto.
Przychodzę do ciebie z sercem na dłoni
Jak to powiedziała Julie Plec na
jednym z konwentów: w jednym odcinku
chcieliśmy pokazać brutalną walkę, praktycznie rzeź, oraz seks. Seks nie przeszedł.
No bo właśnie. Amerykanie nie
mają problemu, żeby zaserwować nastolatkom naprawdę krwawe seriale. Bo nie
powiecie mi, że pomimo naiwnej historyjki miłosnej, Pamiętniki Wampirów nie
były momentami bardzo brutalnym serialem. The 100 jest takie w
każdym odcinku. I to na tyle, że nie wiem, jakbym zareagowała, widząc, że ogląda je
moje hipotetyczne 13-letnie dziecko. A teoretycznie, jest to serial, którego
będzie ono targetem.
I jasne, nie da się dzieciaków
ochronić przed filmami i serialami, w których krew leje się bez przerwy, ba, gry są niekiedy dużo
bardziej krwawe i mocniej angażujące. A ja sama daleka jestem od tezy, by były one
przyczyną agresywnych zachowań. Co nie oznacza, że takie przypadki się nie zdarzają,
są jednak jednostkowe – w przeciwnym razie, wszyscy skakalibyśmy sobie do
gardeł.
Jednak wydaje mi się, że jest
różnica, gdy młodzi oglądają film, który nie jest w ich kategorii wiekowej i nie
był promowany jako rozrywka dla nich, a oglądają serial, który robiony jest przez
stację słynącą z seriali dla młodzieży.
Nie będąc też zbyt rygorystyczną,
jasne, pozwalając oglądać dziecku (lub raczej dowiadując się przy okazji, że to
ogląda) serial o wampirach, wilkołakach czy postapokalipsie możemy śmiało
założyć, że raczej nie jest różowo i pluszowo. Ale już Słodkie Kłamstewka są
bardzo ciekawą przykrywką dla serialu, w którym bohaterowie giną na potęgę w
mało ciekawych okolicznościach. Serial na pierwszy rzut oka
poruszający trudny temat poradzenia sobie ze śmiercią przyjaciółki i bycia
prześladowanym przez stalkera zamienia się serial prześladujących i wręcz zabijających
się nawzajem osób. Które tylko przez chwilę mają wyrzuty sumienia, a potem głównie zajmują się unikaniem wymiaru sprawiedliwości.
Przemoc = normalność
Przemoc w serialach stała się
czymś normalnym. Nie ukrywam, sama wolę obejrzeć/przeczytać coś mocniejszego.
Ale kurde, nie mam już 13 lat. Wiedźmina czytałam zdecydowanie poniżej wieku, w
którym powinno się go czytać. Nie przypominam sobie jednak, żeby było aż tak
dużo seriali skierowanych do młodych, po obejrzeniu których trzeba było ścierać
podłogę, bo krew dosłownie wylewała się z ekranu.
I nie narzekam, że kiedyś było
lepiej, a młodzież taka zepsuta – bo to nie prawda. Po prostu oglądając kolejny
serial, zastanawiam się, dlaczego określa się go serialem dla młodzieży, bo powinien
być raczej dla 20-latków. Nawet w czasach, gdy 13-latkowie nie będą mieli
żadnego problemu, by go obejrzeć.
Ps. Moje nastoletnie, wewnętrzne ja właśnie patrzy na mnie krzywo, bo według niej pisze totalne brednie.