Nie mam pojęcia czego chcę

Całe życie nie wiedziałam, czego chcę. Kim chcę być jak dorosnę, na jakie pójdę studia, ba, nawet wybór klasy w liceum sprawiał mi problem: papiery w końcu złożyłam na tak bliskie sobie kierunki, jak humanistyczny i biol-chem.

Wydawać by się mogło, że człowiek dorasta, poznaje lepiej siebie, kończy studia, zaczyna pracę i gdzieś tam w trakcie życia pyk już wiem, kim chcę być. Albo chociaż w natłoku obowiązków po prostu przestaje się nad tym zastanawiać.

Są całe dni, tygodnie, miesiące, gdy wiem, gdzie chcę iść i do czego dążę. A są takie momenty, gdy choć godzina tej pewności w ciągu tygodnia jest na wagę złota. Czy to nie będzie szaleństwo? Czy ja się do tego nadaję? Czy mam wystarczająco dużo talentu, lub innego magicznego czegoś? Czy jestem wystarczająco ładna? Czy mam coś ciekawego do powiedzenia?

A może mój niedobór talentu będzie w tym przypadku akurat moim atutem? Może to dobrze, że nie wyglądam jak z okładki? Może to dobrze, że kwestionuję swoją wiedzę?

Są dni, kiedy czuję się na swoim miejscu. Tam, gdzie mam być. Tylko po to, by na dzień następy zastanawiać się, co ja tu do cholery robię, jak się znalazłam w tym miejscu i dlaczego jest ono tak daleko od moich pragnień.

A potem pojawia się inna myśl. A może ja jestem tam gdzie powinnam? Nic nie jest idealne, żadna praca, żaden związek, żadne życie. Nawet pisanie bloga takie nie jest. Przychodzi moment, kiedy na myśl, że mam coś jeszcze obejrzeć, wyłączam komputer.

Może to nie ja jestem na niewłaściwym miejscu, może to moje nastawienie jest niewłaściwe?

A może po prostu ani trochę nie zmądrzałam. Bo przecież nadal nie wiem, czego chcę od życia.

Za to doskonale wiem, czego w życiu nie chcę i na co nie jestem gotowa. Dużo czasu mi zajęło wykaraskanie się z zawodu sprzedawcy, który przyprawiał mnie o stany lękowe, a każdy kolejny wykonany telefon był okraszony piętnastominutową próbą uspokojenia nerwów. I nie pomagało to, że każda rozmowa wyglądała praktycznie tak samo, a po dwóch tygodniach znałam już wszystkie możliwe pytania jakie mogą paść.

Wydawało mi się, że zmiana pracy na inną nie będzie trudna. Ale szybko okazało się, że każde doświadczenie w handlu jest jak na wagę złota i dostać jakąkolwiek inną propozycję, graniczyło z cudem. Było to dawno temu, już od dłuższego czasu robię coś zupełnie innego - ale nadal jeżeli mam jakieś propozycję, to właśnie na stanowisku sprzedawcy.

I tak jest z każdą kolejną rzeczą. Wiem, czego w swoim życiu nie chcę. Staram się to z niego wyeliminować. Mam tylko nadzieję, że w końcu doprowadzi mnie to do tego, czego naprawdę chcę.