Plotkara 2.0 – wrażenia po 3 odcinkach (bez spoilerów)


 Zacznijmy od tego, że wcale nie miałam zamiaru oglądać Plotkary. Zwiastun kompletnie mnie nie ruszył i nawet tutaj pisałam, że taki serial nie może zaoferować NIC nowego. No więc przyszłam kilka rzeczy (ostrożnie) odszczekać. Miał to być post na FB, ale wyszła mi notka na bloga.

Dlaczego w ogóle zabrałam się za oglądanie? Moją uwagę zwróciły oficjalne klipy z serialu, które mają zupełnie inny klimat, niż pamiętam z Plotkary. Wręcz wydawały mi się takie… za spokojne? Postanowiłam więc rzucić okiem.

I faktycznie, bohaterowie serialu mają inną dynamikę pomiędzy sobą, pomimo że całość znów opiera się na „rywalizacji” dwóch bohaterek. Tym razem nie przyjaciółek, a przybranych sióstr. Też już mamy różne romanse i imprezy.

Ale, to co całkowicie zmienia ton tego serialu, to wiedza kim jest Plotkara. (Spokojnie, nie powiem). I nie na znanej nam zasadzie podejrzeń i sugestii. Nie, my widzimy, jak postać zakłada konto na IG, wiemy, dlaczego to robi i co nią kieruje. A to wprowadza ciekawą kwestię.

 O ile w pierwszej Plotkarze nad jej moralnością nie mieliśmy czasu (i okazji) się zastanawiać – wręcz przeciwnie, była pewnego rodzaju bohaterką, obdzierającą blichtr bogatych dzieciaków – tutaj już od samego początku musimy zadać sobie pytanie o moralność takiego zachowania. W dodatku pojawia się cały nowy wątek „odkrycia”, kim jest Plotkara. Nie na zasadzie odkrywania tajemnicy, a ukrywania tożsamości.

To, co uważam także na plus, to bardzo aktywne włączenie do historii mediów społecznościowych. Dzieciaki mają Instagram (tak ten) i w sposób naturalny robią na nim relacje z imprez, a jedna z bohaterek rozkręca na nim własną markę osobistą, razem z harmonogramem postów. Ma nawet swoją makijażystkę i dziewczynę od PR. I serial się z tego nie śmieje, nie uważa tego za puste zachowania, traktuje to jako część życia bohaterów. A także jako rzeczywistość, w której przyszło im żyć.

Pokazuje też ciemne strony social mediów. Wprost pyta, na ile taka wykreowana, ideana osobowość jest możliwa do utrzymania? Bardzo szybko też pokazuje, jak społeczność Influencerki wymaga od niej konkretnego stylu życia, z konkretnymi osobami. Inaczej zaczynają się niemiłe komentarze, a nawet utrata obserwatorów.

Mamy też złośliwe, trendujące hasztagi na Twitterze (tak tym). Bo o ile w zwykłej szkole taki hasztag prawdopodobnie nie miałby mocy, tak bogate dzieciaki obserwowane przez tysiące mogą zamienić go w bardzo popularną rzecz.

Co ciekawe, Plotkara 2.0 nie próbuje wzorować się na bohaterach, jaki znamy ze wcześniejszej wersji serialu – zresztą ten jest kontynuacją i wyraźnie mamy powiedziane, że Plotkara działała tutaj lata temu. Dostajemy inny układ i inną dynamikę. Nie licząc Maxa, który wydaje się być dzieckiem Blair i Chucka oraz Obiego, który mógłby być bogatą wersją Daniela. Ale zupełnie mi to nie przeszkadza, bo dla mnie najważniejsze jest, że nie dostaliśmy nowej Blair i Sereny.

Jedyny zgrzyt, jaki mam to to, że aktorzy za nic nie wyglądają na nastolatków. I to aż tak bardzo, że mam wrażenie momentami, że można by ich pomylić z nauczycielami. Bardziej pasuje to do studiów niż liceum. Ale stara Plotkara miała podobny problem. Zresztą większość takich seriali go ma.

Jestem mile zaskoczona. Bo powiedzmy sobie szczerze: jak dużego sentymentu byśmy nie mieli, to nigdy nie był ambitny serial. Ten też taki nie ma zamiaru być i na pewno nie będzie. Ale sam fakt, że spróbowano poprowadzić to w inny sposób (przy ewidentnej sympatii twórców do swoich bohaterów), sprawia, że po trzech odcinkach mam ochotę na czwarty. A tego się zupełnie nie spodziewałam.

Prześlij komentarz

0 Komentarze