#DirenKahkaha
Zapewne zastawiacie się, co oznacza tytuł tego wpisu. Ja też się nad tym głowiłam, gdy N wrzuciła swoje zdjęcie oznaczone #DirenKahkaha. Zerkając na Twittera, widziałam wiele roześmianych kobiet i kilka informacji, że do akcji dołączyła nawet Emma Watson. Nie zastanawiając się długo, napisałam do N smsa z krótkim pytaniem: o co chodzi? Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. N wytłumaczyła mi, że wicepremier Turcji uznał, że kobiety nie powinny śmiać się publicznie. W ramach protestu tureckie kobiety zaczęły wrzucać na twittera, facebooka i inne portale społecznościowe swoje zdjęcia, gdzie radośnie się śmieją. Bardzo szybko dołączyły do nich kobiety z innych krajów, pokazując swoje wsparcie.
.@UN_Women @phumzileunwomen @e_nyamayaro pic.twitter.com/YkvWKN3iqo
— Emma Watson (@EmWatson) sierpień 1, 2014
#DirenKahkaha = Głośny śmiech
Akcja jest bardzo pozytywna, więc sama do niej dołączyłam i Was też zachęcam. W końcu internet jest od tego, by wyrażać swoje zdanie, poparcie lub krytykę. nawet słaną pod adresem przywódców odległych krajów. Szczególnie takich, w których jakąś grupę społeczną stara się traktować jak podludzi, zabraniając im nawet śmiechu na ulicy.
#direnkahkaha pic.twitter.com/4zI7XUXZK2
— Agata Jarzębowska (@agajarzebowska) lipiec 31, 2014
Internetowy hasztag i like nie zmienią świata
Warto jednak pamiętać, że o ile taka forma wsparcia dla kobiet w Turcji może przynieść efekt (chociażby poprzez wsparcie moralne), tak w wielu przypadkach jest bezcelowe. Lubienie zdjęć chorych i maltretowanych zwierząt nie zmienia ich stanu, a dzieci w Afryce nie staną się od tego najedzone. O ile internetowy protest przeciwko politykowi MOŻE (ale nie musi) mieć jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości, o tyle nie zapominajcie, że Internet nie czyni cudów. Są miejsca i osoby do których trzeba pojechać, by im pomóc. Gdzie pomoc to wysłanie jedzenia, pieniędzy lub zostanie wolontariuszem.
Nie zapominajcie odróżnić jednego od drugiego.
Geez! Oni by mnie tam rozstrzelali na miejscu!
OdpowiedzUsuń