Jestem chyba jedną z niewielu
osób, która w trakcie pierwszego sezonu Gotham, zamiast być coraz bardziej
rozczarowana (przynajmniej tak wynikało z recenzji, które czytałam), byłam
coraz bardziej oczarowana. I choć trafiły się wątki, czy postacie, których
mogłoby nie być, to z niecierpliwością czekałam na każdy kolejny odcinek. A
później na drugi sezon. I wiecie co? Warto było. Bo to co serwują nam w drugim
sezonie, jest sto razy lepsze, od tego, co dostaliśmy w pierwszym. (Spoilery z
dwóch pierwszych odcinków. Tak tylko ostrzegam).
Wracamy do Gotham, które przeszło
wiele zmian. I wracamy do niego nie zaraz po wydarzeniach z finałowego odcinka,
ale dwa miesiące później. I mamy wiele zaskoczeń. Przynajmniej mnie bardzo
zaskoczyła nowa pozycja Pingwina, bo jednak obstawiałam, że nie będzie się w
stanie jeszcze utrzymać jako szef mafii, a jednak jak na razie idzie mu całkiem
nieźle. Choć mam nieodparte wrażenie, że wszyscy tylko pozornie położyli uszy
po sobie i tylko czekają na odpowiedni moment.
Zmiana rzeczywistości Gotham
oczywiście odbiła się na Gordonie i Bullocku. I choć w pierwszej sekundzie byłam
zaskoczona, tym co zobaczyłam (przecież odwalili kawał dobrej roboty), to zaraz
wróciło olśnienie. Przecież to Gotham. Naruszenie, a w tym przypadku,
zniszczenie mafijnej równowagi, to dla policji tragedia. I tak oto widzimy
Gordona kierującego ruchem ulicznym i Bullocka, który degradacji nie wytrzymał,
postawił na trzeźwość, nową miłość i pracę w knajpie. Choć jak łatwo można się domyślić, nie na długo, bo to przecież urodzony glina.
Jeżeli czytaliście podsumowaniepierwszego sezonu, wiecie doskonale, że jeżeli kogoś w serialu nie znosiłam, to
Barbary. Nijakiej laleczki o pustym spojrzeniu, która tylko zawadzała, nie wnosząc niczego nowego. Ale jeżeli tak dalej pójdzie, to będę
to musiała odszczekać. Choć ciągle w głowie mam tamtą Barbarę, to jej przejście
na złą stronę mocy zdecydowanie wyszło
bohaterce na plus. Będąc zwerbowaną do tajemniczej szajki Maniaków, Barbara
nagle nabrała charyzmy. Teraz dopiero widać, że odgrywająca ją Erin Richards
jednak potrafi coś zagrać, a nie patrzeć się w przestrzeń pustym wzrokiem.
Jestem ogromną fanką sceny, w której Barbara ot tak, dla zabawy, bije więźnia
pejczem, marudząc, że się nudzi. Jeżeli twórcy utrzymają taki stan rzeczy, może
nam nieoczekiwanie wyrosnąć jedna z ciekawszych postaci serialu.
Ale i tak nikt nie dorówna Jerome,
czyli młodemu Jokerowi. Jerome jest tak dobrze przemyślaną postacią, że
scenarzystom należy posłać kwiaty i miliony pudełek z czekoladą. A w
odgrywającego go Camerona Monaghana rzucać nagrodami. Cameron pojawił się tylko
raz w pierwszym sezonie i od razu udowodnił, że grać potrafi. W drugim sezonie
od razu dostał masę czasu antenowego i nie jest do czas stracony. Jego mimika,
zmiany tonu głosu, zachowanie – wszystko jest tak dopracowane i przemyślane, że
dosłownie piszczę widząc go na ekranie. Ani mi się ważcie oglądać tego serialu
z lektorem! Tylko z napisami ma sens, inaczej gubicie cały majstersztyk tej
postaci!
Fabuła drugiego sezonu zapowiada
się bardzo dobrze. Mamy tworzącą się od nowa mafię, a obok niej grupę Maniaków, która ma
duże ambicję sterroryzowania Gotham, a ich założyciel Theo Galavan (i grający
go świetny James Frain) jak gdyby nigdy nic przyjaźni się z najważniejszymi
osobistościami w mieście. I jest daleko od jakichkolwiek podejrzeń. Dodajmy do
tego wybitą (dosłownie) policję i mamy naprawdę dobry materiał na sezon.
Na samą myśl, jestem podekscytowana.
Ps. Jak widzicie, zmienił się
szablon. Co myślicie? Ja jestem w nim totalnie zakochana. Dajcie znać, czy
wszystko dobrze działa (jak czcionka, dobrze się czyta, czy coś zmienić?).
Obrazki w starych wpisach mogą być poprzesuwane, ale intensywnie nad tym
pracuję.
Ps2. Oglądacie Gotham? Co myślicie o drugim sezonie?
Ps3. A jeżeli przestaliście oglądać, to… dlaczego?
Podobało się? Skomentuj, udostępnij dalej, albo polub fanpage bloga na facebooku! Inaczej gdzieś na świecie będzie płakać mała panda, a tego chyba oboje nie chcemy?
Podobało się? Skomentuj, udostępnij dalej, albo polub fanpage bloga na facebooku! Inaczej gdzieś na świecie będzie płakać mała panda, a tego chyba oboje nie chcemy?
0 Komentarze