Bałaganiarski czerwiec


Tak jak obiecałam we wpisie rocznicowym, startuję dzisiaj z nowym cyklem miesięcznych podsumowań. Sama lubię czytać je u innych blogerów, pozwalają poznać się trochę bliżej, mam więc nadzieję, że i Wam przypadną do gustu J

Co u mnie?

Nie mogę się nadziwić, jak ten czas szybko biegnie. W czerwcu nie tylko świętowałam 3 lata Bałaganu, ale i rok w mojej obecnej pracy. A ciągle mam poczucie, jakbym zaczęła ją ledwo 2 miesiące temu. I w końcu muszę przyznać, że trafiłam na coś, w czym chcę się rozwijać. Okazuje się, że marketing jest czymś co naprawdę lubię – choć mocno żałuję, że nie mam tak dużo kontaktu z marketingiem typowo internetowym, jakbym chciała. Ale, wszystko przede mną.



Odwiedziłam też piękne Bieszczady, w których nie byłam już z dziesięć lat! I choć nie straciły nic ze swojego Bieszczadzkiego piękna, to z rozczarowaniem odkryłam, że coraz więcej szlaków to już po prostu schody na górę. Na Tarnicę wychodzi się samymi schodami – co dla mnie jednak zaciera urok gór. Zapewne jest jakiś powód, dla którego schody w górach mają sens, ale nie przekonam się do tego rozwiązania. Raz, że po takich schodach dużo gorzej się idzie (nigdy nie są z wymiarowane idealnie, więc to albo pół kroku, albo półtora), a dwa, znika gdzieś ta cała przygoda i wrażenie wyprawy. Na szczęście widoki pozostają niezmiennie powalające.

Zaskakująco dobrze nam się współpracuje.

Kupiłam także swój pierwszy planner. Zdecydowałam się na razie na tanią, cienką i okrojoną wersję, zakładając, że nie wiem, czy będę z niego korzystać. Ale jak na razie idzie mi całkiem nieźle. Co prawda, ciągle ogarniam, że za dużo rzeczy nie da się zrobić i nie ma co wpisywać miliona punktów, skoro na połowę braknie czasu – ale już powoli widzę efekty.

Dużą rolę dla mnie grało to, żebyśmy się z plannerem polubili – dlatego oprócz tego, że musiał być ładny i przejrzysty (no i oczywiście nie posiadać dat), każdą stronę odkreślam w innym kolorze, na który akurat mam ochotę. Dzięki temu całość jest miła i kolorowa. A że jestem fanką motywacyjnych cytatów (same w sobie nie mają żadnej czarodziejskiej mocy sprawczej, mimo to bardzo je lubię), to każdy dzień przyozdabiam innym, który akurat do mnie trafi. Planner kupiłam tutaj, znajdziecie tam dwie wersje, tańszą i droższą, różniące się grubością i zawartością. Minusem wersji cieńszej, tej którą ja posiadam, to brak widoków miesięcznych. Rozwiązałam jednak ten problem i drukuję miesięczny plan udostępniany przez Alinę Szklarską z Design Your Life. Która swoją drogą także sprzedaje plannery, więc jak poszukujecie jakiegoś w chwili obecnej, to przejrzyjcie jej ofertę.


W czerwcu także uświadomiłam sobie, że muszę zmienić swoją dietę, przez… zmianę diety. Jako, że ostatnio delikatnie przybrałam na wadze, o czym poinformowała mnie część ubrań, postanowiłam organizować sobie do pracy zdrowe drugie śniadania, na bazie jogurtu naturalnego z owocami i słonecznikiem. I choć już od jakiegoś czasu podejrzewałam, że chyba nabawiłam się nietolerancji laktozy, tak półtorej tygodnia jedzenia jogurtów skończyło się w końcu w łazience, zwracając wszystko z powrotem. Mój organizm uznał w końcu, że skoro nie słucham delikatnych informacji negujących to co jem, to poinformuje mnie bardziej dosadnie.

Całość wiąże się z drugim odkryciem – wcale nie tak łatwo jest znaleźć produkty bez laktozy (jako fanka serów, nie chcę z nich rezygnować). Dziękuję za wszystkie wiadomości na Instagramie, z radami, gdzie takie produkty mogę znaleźć – będę szukać produktów Jogobelli i muszę zacząć częściej zaglądać do Biedronki. Co prawda, jest daleko ode mnie, ale czego się nie robi dla pysznych serów i jogurtów ;)

Swoją drogą, na Instagramie próbuję bawić się InstaStory, wychodząc z założenia, że jak w końcu nie zacznę, to nigdy nie nauczę robić ich ciekawych i dobrych. Także jak chcecie podejrzeć moje mniej lub bardziej udane próby, wiecie gdzie mnieznaleźć.

Książki

Ostatnio zaczytuję się (choć w tym miesiącu powinnam napisać, próbuję się w końcu dorwać do czytania) w cyklu Krucze Pierścienie. Pierwszą część, Dziecko Odyna, dosłownie połknęłam. Część drugą, próbuję połknąć, bo niedoczas i padanie wieczorem na pyszczek, niestety nie sprzyja czytaniu.
A o czym są? Jest to fantastyka, ale osadzona w zupełnie innym świecie, z nawiązaniami do mitologii skandynawskiej. Sama w niej mocno nie siedzę, więc wyłapuję za pewne tylko jedną dziesiątą nawiązań. Jest to zdecydowanie powiew świeżości w literaturze fantasy i jeżeli będziecie mieli okazję, nie wahajcie się ani chwili. Książki są fenomenalne.

Wbrew pozorom, ten niebieski mózg ma fabularny sens.

Seriale

Serialowo w tym miesiącu nie było żadnych szczególnych nowości, nie licząc House of Cards. Mam obecnie serialowe lenistwo i nie chce mi się myśleć, ani szukać niczego nowego i jeszcze wysilać się, by w to nowe się wkręcić. Dopada mnie to regularnie, kilka razy do roku, by potem zostać zastąpionym szybkim połykaniem seriali po kolei. Nie ma nic pomiędzy.

Obecnie nadrabiam trzeci sezon iZombie, bo nie usiadłam do niego w tym roku ani razu. Zdania o serialu nie zmieniam – jest sympatyczny, lekki i przyjemny. Drugi z kolei próbuję skończyć, a mianowicie ciągnę to nieszczęsne Pretty Little Liars – cały świat finał już widział, ale odkąd założyłam Netflixa, oglądam zgodnie z ich harmonogramem, co oznacza, że jestem jakieś 3 odcinki do tyłu. I wybitnie mi to nie przeszkadza, patrząc na to, co działo się do tej pory, nie ma na co czekać. Nie jestem pewna, czy rozumiem finałowe rozwiązanie zagadki A (na pewno nie umiem tego dobrze wytłumaczyć), zakładam więc w ciemno, że wyjaśnienie kim jest AD będzie równie kosmiczne. Ale jak już widziałam tyle sezonów i zmarnowałam na nich tyle czasu (dziwnym trafem, to jeden z tych seriali, który są bez sensu, ale nie umiałam ich zostawić), to chcę już go skończyć.

Ciekawe linki

Nie bądź dupkiem. Szczególnie w stosunku do własnego dziecka. – świetny wpis o tym, że lepiej się nie wtrącać, trzy razy zastanowić, wyjść na chwilę do drugiego pokoju, niż zacząć wypominać „bo ty zawsze…”. Dotyczy nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Jak nie chcesz pomóc w problemie, to nie pomagaj, a nie zatrzymuj się i komentuj wszystko, jakbyś był chodzącym ideałem. Przy okazji, blog calareszta.pl Dagmary jest moim świeżym odkryciem i nie mogę przestać go czytać. Czytam na bieżąco, zaglądam do archiwum – jak nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie. Plus, Dagmara mieszka obecnie w Australii, więc jeżeli kiedyś myśleliście o wyjeździe tam, lub po postu chcecie o niej poczytać, to nie znam lepszego miejsca.

Brzydzę się ludźmi, którzy szydzą z cudzych niedoskonałości – bardzo ważny tekst o tym, jak brutalni potrafimy być w stosunku do innych. I w dodatku, mając pod ręką Internet, potrafimy się śmiać z tego publicznie.

Do kina po schodkach, czyli niepełnosprawny wybiera się na seans – móc wszędzie się dostać i narzekając na do, że w górach robią mi schody, rzadko zastanawiam się nad tym, jakie mam szczęście, że nie muszę upewniać się, czy otoczenie jest przystosowane pod moje potrzeby. Zwierz bardzo dobrze punktuje wszystkie błędy kin, zauważając, że co prawda zaczynają się starać dostosować pod osoby niepełnosprawne, ale daleko im jeszcze to tego, by móc się po prostu mówić, że są w pełni przystosowane.

Jak zrobić dobrze swojemu mózgowi? – dawno temu zwracałam uwagę na to, czym karmimy swój mózg. Daria Górecka nie tylko mówi o tym, jak dbać o nasz mózg, ale także o tym, co jest dla niego dobre, co sprawia, że się rozwija, relaksuje. Warto przeczytać i o tych rzeczach pamiętać, szczególnie, że żyjemy w świecie, który bez przerwy atakuje nas tysiącem bodźców, z którymi musimy sobie radzić.


Czerwiec za nami, a przed nami cały lipiec. Zapowiada się intensywnie i ekscytująco J A jaki u Was był czerwiec?