Dałam podsumowaniu trochę czasu na napisanie. Z jednej strony
dlatego, że trochę się zastanawiałam, czy chcę go pisać. Nie dlatego, że ten
rok był zły (przeciwnie), ale dlatego po zrobieniu bardzo prywatnych
podsumowań, trochę nie czułam już potrzeby robienia innych.
Jednak potem zerknęłam na wcześniejsze i uznałam, że jest to
jednak bardzo fajny zapis – do którego w ciągu roku wracam. Szkoda by było
zrobić tu dziurę.
Prywatnie ciągle zdziwiona
Tak naprawdę 2019 był dla mnie rokiem rozkręcania firmy. I
celowo piszę rokiem, bo w 2020 nadal czuję, że jestem na początku – choć
równocześnie w całkowicie innym miejscu, niż 12 miesięcy wcześniej.
Wielu rzeczy nie zrobiłam (nie mam nadal loga firmy, czy szczegółowo opracowanej strony), a
równocześnie mam dla kogo pracować. I choć mam duże wyrzuty sumienia, że
wizualnie nie jest, tak jakbym chciała – stronę robiłam bardzo na czuja, nie do
końca wiedząc, co chcę, a czego nie – to okazuje się, że brak strony nie jest
przeszkodą w znalezieniu dobrych klientów.
(Przy czym ustalmy jedno – piszę teksty, więc równie dobrze
mogę pokazać tego bloga. Ale gdybym robiła strony internetowe, to jednak
posiadanie własnej i to porządnej strony jest priorytetem).
Po roku czasu mogę też śmiało powiedzieć, że zadowolona jestem
z finansów, jednak nie odbierzcie tego przewrotnie: nie zarabiam grubych
tysięcy i mam za sobą chude miesiące. Dużo się dzięki nim nauczyłam i liczę, że
już mnie tak nie zaskoczą.
I nadal nie
mogę wyjść ze zdziwienia, że udaje mi się to robić.
Blogowo miło zaskoczona
Rok 2019 z jednej strony nie był przełomowy dla Bałaganu
(gdybyście poprosili o jakieś liczby, myślę, że było nawet trochę gorzej niż w
2018), ale… równocześnie, był bardzo zaskakujący.
Bo, zaskakując sama siebie, zgodziłam się poprowadzić pierwszą
własną prelekcję na SerialConie, a nie jak co roku zgłosić się na (dużo
bezpieczniejsze psychicznie) panele dyskusyjne. Komfort paneli jest taki, że gdy
człowiek się zatnie, zawsze jest osoba obok, która poratuje (chyba że jest się
osobą dany panel prowadzącą. Wtedy to dość stresująca rola). Jak mówi się
samemu, to no cóż – nie ma kto ratować.
Cieszy mnie też, że sala była pełna w 1/3. Z jednej
strony miałam publiczność i nie czułam, że nikt nie chciał mnie słuchać, z
drugiej – ilość osób na sali nie była onieśmielająca.
Zaraz po SerialConie wylądowałam w podcaście radia TokFM i
nadal jestem tym niezwykle zaszczycona. Tym bardziej że z jednego odcinka,
zrobił się drugi, a później i trzeci. Być może wizyty w radiu powszednieją –
ale daleka jestem od tego miejsca. Fantastycznie było znaleźć się w
profesjonalnym studiu.
2019 był także rokiem, w którym odświeżyłam logo Bałaganu
(dzięki niezawodnej Asi z Websellent). I choć byłam bardzo przywiązana do starego,
jestem totalnie zakochana w tym, jak wygląda teraz.
Popkulturalnie przeładowana
2019 był mocnym rokiem w popkulturze. Finał Gry o Tron,
zakończenie sagi Skywalkerów, premiera Wiedźmina. Zakończenie III
fazy Marvela, z premierą Kaptan Marvel, End Game i Pajączka.
Tuż obok zakończenie The Big Bang Theory. Król Lew, który podobno
miał niszczyć dzieciństwo. Zapowiedzenie zakończenia Supernatural na
ostatnim 15 sezonie (czy ktoś myślał, że tego dożyjemy?). Bardzo głośna
premiera Tylko nie mów nikomu.
Tak naprawdę, niezależnie od tego, co się w kulturze popularnej
uwielbia, najpewniej każdy z nas miał choć jedno wydarzenie, które bardzo
przeżywał.
W tym roku zachwyciły mnie filmy (kolejność nie ma znaczenia): Green Book, Faworyta, Vice, Kapitan Marvel, End Game, Rocketman, Klaus.
Za to za totalne rozczarowanie uważam Pewnego Razu w Hollywood
oraz Alita: Battle Angel (nie wrzucam tu filmów świątecznych, nie ma to sensu 😉)
Z seriali totalnie
zakochałam się w Sex Education, Russian Doll i The Umbrella Academy. Między
czasie odkryłam i zakochałam się Dark oraz w Jane the Virgin. Doceniłam, jak
Netflix odratował Lucyfera, równocześnie mając ogromne pretensje, że
zrezygnował z One Day at a Time.
O dziwo, tragicznych seriali nie widziałam. Raczej wzruszenie
ramion na kolejny, dużo słabszy sezon. (Tu pewnie pojawia się wiele pytań: a
ostatni sezon Gry o Tron?!).
Cześć 2020!
2020 rok tak naprawdę zaczął się od nowego, dużego projektu, jakim
jest podcast (a może powinnam powiedzieć, że 2019 się na nim zakończył – w
końcu przygotowania jednak trochę trwały). FANtropię prowadzę razem z Asią z Wanny Pełnej Zombie.
Więc jaki jest rozkład jazdy? Ambitny i mam nadzieję, że uda mi
się go połączyć. Bo wcale nie mam zamiaru rezygnować z blogowania, na rzecz
podcastów – wręcz przeciwnie, chcę to sprawnie połączyć. Nie mam także zamiaru
rezygnować z tematów na bloga, bo będą w podcaście i na odwrót.
W tej decyzji pomogła mi ankieta (dziękuję, że poświęciliście
czas i ją wypełniliście), bo widziałam w niej jasno – że zainteresowanie
wstępne podcastem było, jednak równocześnie w żaden sposób nie przekładało się
to na wskazanie, że formuła bloga się wypaliła.
Więc jeżeli wolicie czytać niż
słuchać – nie martwcie się, nigdzie nie idę!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!